Pierwszy weekend października, pochmurny, chłodny dzień. Jeden z najbardziej utytułowanych, a jednocześnie najbardziej skonfundowanych biegaczy długodystansowych na świecie przygotowuje się do startu. Chce odkryć, kim jest naprawdę.
Bieg North Coast 24-Hour Endurance Run jest rozgrywany w Cleveland, na brzegach jeziora Erie, na płaskiej, betonowej ścieżce długości prawie 1,5 km. 107 zawodników będzie biegać po niej przez całą dobę. Kto zrobi więcej okrążeń - wygrywa i dostaje 900 dolarów. Po drodze Jurkowi nie będą urozmaicać widoków ani polne kwiaty, ani postrzępione klify czy pustynne krajobrazy. Nie będzie żadnych pretekstów, które pozwoliłyby mu oderwać się od bolesnej rzeczywistości.
Mordercze tempo
Ludzie biegający na dystansach dłuższych od maratonu często są w jakiś sposób dziwaczni czy nieprzystosowani społecznie. Wśród ultramaratończyków ci, którzy decydują się na 24-godzinny bieg po płaskiej, betonowej ścieżce, należą do największych dziwaków. Jurek, tłumacząc, dlaczego zdecydował się na udział w tym najdziwniejszym wśród niecodziennych biegów, powiedział: "Szukałem najlepszego sposobu, który pozwoliłby mi zajrzeć w głąb siebie i sprawdzić, jaki jestem naprawdę".
Miliony ludzi, od przedszkolaków do biegaczy z nadwagą, mogą przebiec 1000 m w 5 minut i 50 sekund. Setki tysięcy są w stanie utrzymać to tempo przez pół godziny lub dłużej. Po rozszerzeniu zasięgu do maratonu ich liczba kurczy się, ale wciąż nie jest to nic nadzwyczajnego. Wiele tysięcy ludzi może przebiec 42,195 m w tym tempie.
Dlatego przemnóżcie ten dystans przez dwa, a potem zróbcie to jeszcze raz. Dodajcie strome podbiegi po skalistych ścieżkach, upał i spuśćcie na trasę zasłonę ciemności. Zostaje tylko kilka osób, które pokonają ten dystans w tempie 5:50. A teraz przychodzi czas na porywiste wiatry wiejące prosto w twarz, pokryte pyłem kaniony, lodowate rzeki oraz nagie, górskie grzbiety i mamy Western States Endurance Run.