Badania nad sprawnością polskich dzieci pokazują, że raczej nie musimy bać się młodszych generacji w walce na biegowych trasach. Prowadzone przez kilkadziesiąt lat obserwacje na warszawskiej AWF pokazują, że np. 7-letnie dziewczynki pokonują 600 m o 44 sekundy wolniej niż w roku 1979, a 28% chłopców w wieku 11-12 lat ma nadmierną masę ciała.
Widać wyraźnie, że dobrobyt można mierzyć nie tylko w PKB, ale też w kilogramach. Cóż, pewnie w szybkości operowania kciukiem po ekranie smartfona nie mamy z nimi szans, ale gdy trzeba przebierać nóżkami po asfalcie, to starsze roczniki zostawiają smarkaczy w tyle.
Oczywiście generalizuję, ale rekordy Polski to potwierdzają: ten męski na 100 m ma 35 lat, na 200 m i 400 m 18 lat, na 800 m ma lat 16, a rekordy Malinowskiego na 5000 m i 3000 m z przeszkodami są z 1976 roku! Bronią się tylko Szost (rekord w maratonie z 2012 r.) i Lewandowski (1500 m z tego roku). U pań najmłodszy jest rekord Karoliny Jarzyńskiej na 10 000 m sprzed 4 lat, ale połowa to lata 70. i 80.
Czas na zmiany, co rozumie coraz więcej z nas. Na szczęście nie jest to specjalnie trudne: wystarczy zrobić krok wstecz, by potem krok po kroku jeszcze raz zacząć adoptować się do wymogów naturalnego środowiska biegowego. Może na początku ospale i ciężko jak lokomotywa Tuwima, ale z czasem będzie to pendolino.
Bo ciało dostosuje się do tego, co mu zafundujesz: na mądry trening odpowie lepszą formą, na dobre jedzenie zdrowszą wagą, na fajne zawody uśmiechem na twarzy. Nawet zimą. Biegową ewolucję czas zacząć! I tego właśnie życzę wszystkim biegaczom z okazji świąt Bożego Narodzenia.
RW 12/2017