Całe szczęście, że Tomek używa tylko jednego wózka, a nie np. trzech czy czterech. "Niektórzy startują na innym sprzęcie podczas maratonu i na stadionie. Ja wolę na jednym, wypróbowanym wózku – na tym, na którym trenuję. To tak jak z obuwiem u biegacza: nie można eksperymentować w dniu startu".
Ta wiedza zdecydowanie zaprocentowała i już rok po igrzyskach w Australii Hamerlak zdobył swój pierwszy medal mistrzostw Europy. Rok później znalazł się na podium mistrzostw świata i został mistrzem Polski na dystansach 200, 400, 800, 1500, 5000 i 10 000 m. Znalazł się też w kadrze na paraigrzyska w Atenach.
"Bardzo długo się do nich przygotowywałem. Nastawiałem się głównie na 10 kilometrów. Niestety, na tym dystansie byłem 4., a do medalu zabrakło mi ułamków sekund". Wystartował także w maratonie na historycznej trasie z Maratonu do Aten. Trasa była dość trudna, z licznymi podjazdami – czyli to, co Tomek lubi najbardziej. "Zawsze czułem się mocny w górach, więc jechało mi się świetnie" – mówi. Linię mety minął jako trzeci i wywalczył swój pierwszy medal paraigrzysk.
Pekin 2008: maraton – 22. miejsce, 5000 m – 8. miejsce, 1500 m – 5. miejsce
Choć sukcesów na koncie Tomka przybywało, życie niepełnosprawnego sportowca wcale nie stawało się łatwiejsze. Po igrzyskach w Sydney zaczął się kryzys w drużynie polskich wózkarzy. Stopniowo wykruszali się kolejni zawodnicy. Przetrwać mógł tylko ten, kto znalazł sobie sponsorów i ten, kto nie skupiał się wyłącznie na rywalizacji krajowej.
Poza tym, jak mówi Tomek, sport osób niepełnosprawnych w Polsce wciąż znajduje się na marginesie. Nie interesują się nim media, sponsorzy, różnie też bywa z kibicami.
Mimo to wciąż trenował i startował w coraz to odleglejszych zakątkach świata. Zimą ćwiczył na specjalnym trenażerze, siłowni i basenie, wiosną przychodziły starty. Zaliczył największe maratony na świecie, m.in. w Nowym Jorku, Londynie, Berlinie, Paryżu, Hamburgu i Bostonie. Do dziś dostaje zaproszenia z całego świata, żeby wystartować w elicie poszczególnych biegów.
W Polsce startuje rzadziej, dlatego, że jest jedynym wózkarzem i trudno mu rywalizować z zawodnikami jeżdżącymi na handbike'ach. "Tak, tak. W naszych maratonach nie startują wózkarze, choć tak się ich nazywa. Podczas igrzysk czy innych międzynarodowych imprez zawodnicy ci są zaliczani do kolarzy. Różnica polega na tym, że ja poruszam koła bezpośrednio rękami, a kolarze wykorzystują do tego specjalny mechanizm, coś w rodzaju ręcznych pedałów" – wyjaśnia Tomek.
Między startami zrobił uprawnienia instruktora lekkoatletyki na katowickiej AWF. Przyszedł czas na igrzyska w Pekinie, które tym razem nie były dla Tomka zbyt udane. Na złoty medal trzeba więc było ciężko pracować kolejne 4 lata.
Londyn 2012 – ???
Tomek postawił wszystko na jedną kartę. Wszystko podporządkował przygotowaniom do imprezy w Londynie. W walce o sukces dopinguje go żona, synek i znajomi. "Stanąć na podium igrzysk to niesamowite uczucie. Takie zawody przeżywa się zupełnie inaczej. Tego nie da się opisać słowami".
Sport jest jego pracą, ale i przyjemnością. "Na pewno to, że trenuję, pomogło mi dźwignąć się z bardzo trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłem. Sport pomaga w życiu, i to bardzo, także osobom pełnosprawnym" – kończy Tomasz.
Sukcesy Polaków na paraigrzyskach:
Sydney 2000. 8. miejsce w klasyfikacji medalowej 53 medale: 19 złotych, 22 srebrne, 12 brązowych
Ateny 2004. 10. miejsce w klasyfikacji medalowej 54 medale: 10 złotych, 25 srebrnych, 19 brązowych
Pekin 2008.13. miejsce w klasyfikacji medalowej 30 medali: 5 złotych, 12 srebrnych i 13 brązowych
Ważne strony:
Polski Komitet Paraolimpijski: paralympic.org.pl
Sportowe Stowarzyszenie Inwalidów Start: start.org.pl
Stowarzyszenie Sportu Osób Niepełnosprawnych: sson.pl
Sport Niepełnosprawnych: sportniepelnosprawnych.pl
Fundacja Aktywnej Rehabilitacji: far.org.pl
Związek Kultury Fizycznej Olimp: zkfolimp.pl
RW 08/2012