Uciekam żarciu [LIST CZYTELNIKA]

Dopadła mnie choroba nastolatek. Pochłonęła mnie praca, straciłem kontakt ze znajomymi i chęć do życia. Żarcie (specjalnie nie piszę jedzenie) zaczęło mną rządzić i żeby pozbyć się jego nadmiaru, zacząłem się „oczyszczać” – pisze Miron.

Uciekam żarciu [LIST CZYTELNIKA] shutterstock.com
fot. shutterstock.com

Straciłem kontrolę nad tym, co jem, ile jem i co później się dzieje. Gdy zaczęły boleć mnie zęby, kości, mięśnie, zrozumiałem, że muszę coś z tym zrobić. Zacząłem w Excelu zaznaczać na czerwono dni, gdy uległem, i na zielono, gdy się trzymałem. Przez 2 pierwsze miesiące zapisywania statystyki były porażające: zbyt wiele czerwonego.

Moja kondycja psychiczna i fizyczna leżały na łopatkach. Wstydziłem się pójść do lekarza – przecież to choroba nastolatek. Mieszkam niedaleko stadionu. Moje życie odmieniła nieznajoma biegaczka z napisem na koszulce: „Mam na to wybiegane”. Bardzo spodobały mi się te słowa, trafiły prosto do mojej głowy. Zacząłem czytać o bieganiu, diecie i korzyściach z nich. Postanowiłem zawalczyć o siebie. Początki były ciężkie. Bieg na 5 km był dla mnie męką. Ale zakochałem się w tym.

Obecnie czuję się świetnie. Przebiegłem maraton poniżej 4 h! Przygotowuję się do ultramaratonu. Zdecydowałem się na rozmowę z psychologiem i dietetykiem. Dlatego chcę podziękować biegaczce, która biega we Wrocławiu w koszulce ze wspomnianym napisem. Nawet nie wiesz, jak mi pomogłaś!

RW 04/2016

REKLAMA
}