Początek tej historii to gotowy scenariusz kolejnego odcinka serialu „Dr House”. Oto do szpitala trafia dziewczyna, która jeszcze parę godzin wcześniej była okazem zdrowia, a teraz jest w tak ciężkim stanie, że balansuje na granicy między życiem a śmiercią. Zapada w śpiączkę, a ścigający się z czasem lekarze diagnozują u niej niezwykle rzadką chorobę – zakrzepicę małopłytkową. Powoduje ona, że płytki krwi ulegają gwałtownemu rozpadowi, tworząc zatykające naczynia krwionośne skrzepy.
Rokowania nie są optymistyczne: choroba jest tak groźna, że aż 90% pacjentów nie udaje się przeżyć. Lekarze jednak nie zamierzają się poddawać. Rozpoczynają dramatyczną walkę o uratowanie podpiętej do sprzętu podtrzymującego funkcje życiowe pacjentki. Przetaczają jej ogromne ilości osocza krwi – to jedyne „lekarstwo”, którym można powstrzymać tę chorobę.
W słowie „ogromne” nie ma przesady: potrzeba aż 171 opakowań osocza, by walka o życie dziewczyny mogła zakończyć się powodzeniem. To oznacza, że aż tyle osób musiało oddać krew, by leczenie można było kontynuować.