Jego lewa noga nie miała szans właściwie od samego początku.
Był już w drodze na dół z lokalnego szczytu. Był 23 maja 2015 roku. Luźna skała osunęła się pod nim i Dave poleciał 15 metrów w dół po stromym zboczu, zanim wylądował na lewej nodze. Złamał piszczel w 8 miejscach. To był pierwszy i wcale nie największy problem. Drugim był ten prawie 150 kilogramowy głaz, który zmiażdżył ten piszczel i zdarł z niego skórę. Przyjaciel, który go znalazł, opisywał później, że „kości wystawały w każdym kierunku”. Mięśnie i kości były na wierzchu, przez co w ranę wdały się niekończące się zakażenia, na które antybiotyki pomagały tylko na jakiś czas. Operacja za operacją, a poharatana noga nie mogła, nie chciała się goić.
Ostateczny cios zadał jej sam Dave Mackey. Bo skały są twarde, ale on jest jeszcze twardszy.
Tuż po świcie 18 sierpnia 2018 roku 48-letni Dave Mackey pojawia się na szlaku w San Isabel National Forest. Biegnie po szerokiej, szutrowej drodze na wysokości 3200 metrów nad poziomem morza, w Leadville w stanie Kolorado.
To trzecie zawody Mackeya w ciągu 8 dni. Ukończył 100-milowy wyścig na rowerze górskim tydzień wcześniej, a następnego dnia wystartował w biegu trailowym na 10 km. Wcześniej, w lipcu, połączył 50-milowy wyścig rowerowy w sobotę z 50-milowym biegiem ultra w niedzielę, a lato zaczął maratonem górskim z przewyższeniem prawie 2000 metrów. Teraz zalicza Trail 100-Mile Run i ma już za sobą 20 mil.
Te wszystkie zawody to Leadman and Leadwoman Race Series. Wszystkie 6 imprez zaczyna się i kończy właśnie w Leadville. Jedynie około stu zawodników podejmuje się tego wyzwania, a kończy mniej niż połowa. Mackey już kiedyś zaliczył ten zestaw, w 2014 roku. Zajął wtedy drugie miejsce. Teraz było jednak kompletnie inaczej.