Na spotkanie z przedstawicielami WKB Piast umówiliśmy się pod wrocławskim pomnikiem Chrobrego. Góra z górą się nie zejdzie, Piast z Piastem jak najbardziej. Wpadliśmy na pomysł, żeby sesję fotograficzną zrobić pod monumentalnym pomnikiem króla. Niestety, jego cokół okazał się zbyt przytłaczający i w dodatku oblężony przez tłumy turystów. Spotkanie trzeba było przenieść gdzie indziej. Naszym celem staje się nieodległe Wzgórze Partyzantów.
Szybka Irma i Legendarny Marian
Prezesem klubu jest naczelnik wrocławskiej drogówki, pan Jacek Wójcik, były reprezentant Polski w biegach. Już kolejną kadencję. I nic w tym dziwnego: ktoś musi dbać o to, żeby automobiliści nie taranowali trenujących biegaczy. Niestety, obowiązki nie pozwalają mu być z nami. W zastępstwie honory gospodarza pełni pani Danuta Pilarz-Małkiewicz, energiczna i uśmiechnięta sekretarz klubu.
„Klub został założony już na początku lat 80. XX wieku jako klub biegaczy długodystansowych przy TKKF Związkowiec – Edward Kaszuba opowiada o początkach Piasta. – Potem były liczne zmiany struktur, aż do rejestracji jako WKB Piast”. Prawdziwą kopalnią wiedzy okazuje się jednak pan Cezary Tomczak. Biega z całej grupy najdłużej, bo już 30. sezon. W kajeciku, niczym Gall Anonim, notuje sobie wszystkie wydarzenia związane z klubem. „To była na pewno jesień 1980 roku – nie ma wątpliwości. – A pierwszym prezesem klubu był olimpijczyk z Rzymu, pięcioboista, pan Stanisław Przybylski”.
Postanawiam zapytać się o żywą legendę klubu, pana Mariana Czerskiego, aktora związanego od lat z Teatrem Polskim we Wrocławiu. Najlepszy biegacz wśród aktorów. Mistrz Europy w maratonie. Panowie uśmiechają się tajemniczo: „Marian. Sympatyczny, koleżeński...” – i rozmowa urywa się, gdyż wspinamy się na Wzgórze Partyzantów. Jest to jeden z tych charakterystycznych punktów Wrocławia, które warto zobaczyć. I to nie za sprawą słynnego eksklubu Reduta, tylko klasycystycznej architektury belwederu. Na jego górze znajduje się fontanna i kolumnada przypominająca fragment amfiteatru.