Bartek Olszewski to idealny przykład na to, że jeśli jasno określone cel i silną wolę, to szybko biegać możesz w każdym wieku. Zaczął uprawiać ten sport dopiero w wieku 25 lat, a 10 sezonów później przebiegł maraton w czasie 2:25 z małym hakiem. W ciągu 8 lat swoją życiówkę w maratonie poprawił o blisko godzinę:
- 2008 - 3:21:03
- 2009 - 4:29:28
- 2010 - 2:56:29
- 2011 - 2:42:07
- 2012 - 2:32:07
- 2013 - 2:26:03
- 2014 - 2:28:09
- 2015 - 2:25:17
A potem zaczął biegać dystanse dwa razy dłuższe. I wcale nie zmniejsza obrotów. Może nie biega szybciej, ale na pewno dalej, co pokazuje podczas kolejnych, zwykle zwycięskich edycji Wings For Life - w 2015 roku wygrał bieg w Poznaniu (73,46 km), w 2016 roku w Niagara Falls (82,42 km), a w 2017 roku w Mediolanie (88,24 km) (w latach 2018 i 2019 kontuzje zmusiły go do porzucenia marzeń o walce o najwyższe laury).
„Wiem, że w moim wieku nie dobiję do światowej elity maratończyków, ale w biegach ultra mam jeszcze spore szanse na progres” – mówi Bartek. Najbardziej jednak zadziwiające w tym wszystkim jest nie to, jakie postępy robi Warszawski Biegacz (tak nazywa się jego blog), ale fakt, że przy tym normalnie pracuje 8 godzin dziennie jako menedżer w branży IT. Aż strach pomyśleć, jakie wyniki mógłby osiągnąć, gdyby zaczął biegać nieco wcześniej albo miał więcej czasu na regenerację między treningami.
Samorodek
„To właśnie czasu na odpoczynek brakuje mi najbardziej – przyznaje Bartek. – Same treningi, jak większości biegaczy, sprawiają mi ogromną radość, ale przygotowując się do jakichś zawodów, wiem, że to np. brak snu po długich wybieganiach może decydować o tym, jak pobiegnę w dniu startu”.