Włodzimierz Marcisz jest przekonany, że większość z nas zareagowałaby właściwie, gdyby zobaczyła człowieka potrzebującego pomocy. Większość z nas, biegaczy. Wyrobił sobie to przekonanie na tegorocznym Cracovia Maraton.
Widział, jak jeden biegacz pomagał drugiemu, jak pozwalał wesprzeć się na ramieniu, zatrzymał się, żeby zapytać, czy wszystko w porządku. On sam jednak znalazł się w szczególnej sytuacji, bo udzielał pierwszej pomocy nie raz, a dwa razy podczas tego biegu.
Pan Włodzimierz zaplanował sobie, że przebiegnie maraton w nieco mniej niż sześć godzin. Bo to jego pierwszy królewski dystans i nie wiedział, jak będzie. Nie mógł wiedzieć, że na 35. kilometrze mężczyzna przed nim osunie się na ziemię i dostanie drgawek. Że zacznie wymiotować. Nie wiedział, że on będzie się nim opiekował jako pierwszy, że ułoży go w pozycji bocznej ustalonej, że pomoże oczyścić drogi oddechowe.
Kiedy zostawiał tego mężczyznę pod fachową opieką, nie przewidywał, że kilka kilometrów dalej inny biegacz dostanie silnych skurczów brzucha i nim też będzie się zajmował aż do przybycia fachowej pomocy.
„Nic wielkiego nie zrobiłem – przekonuje jednak. – Na co dzień jestem strażnikiem miejskim, więc nie pierwszy raz zdarzyło mi się udzielać takiej pomocy. Nawet poza pracą noszę ze sobą specjalną maseczkę do sztucznego oddychania. Każdy z nas powinien taką mieć. Tak jak każdy powinien umieć tej pierwszej pomocy udzielać”.
Jego przypadek powinien dać nam wszystkim do myślenia. Czy potrafimy, czy wiemy jak i czy jesteśmy gotowi. Bo kto wie, kiedy padnie na nas. Może nie dwukrotnie w czasie biegu, bo to już ekstremum, ale przynajmniej raz. Jeśli już tak się zdarzy, należy pamiętać o kilku ważnych krokach. Podejść do poszkodowanego, sprawdzić, czy jest z nim kontakt, udrożnić drogi oddechowe, a potem dwa wdechy i trzydzieści uciśnięć klatki piersiowej. I tak na zmianę.
„Dobrze by było, gdybyśmy wszyscy o tym pamiętali. Bo tak jak jestem pewny, że wielu biegaczy te zasady zna, tak też jestem pewien, że są jeszcze pośród nas tacy, którzy zasad resuscytacji nie znają” – mówi Włodzimierz Marcisz, ważna postać tegorocznego maratonu w Krakowie.
Sportowa ścieżka Włodzimierza Marcisza
Włodzimierz Marcisz to człowiek aktywny. Trudno zerwać ze sportem, kiedy za młodu służyło się w oddziałach spadochronowych.
2007 - Za ten rok Włodzimierz Marcisz otrzymał od prezydenta miasta nagrodę Bezpieczny Kraków.
2008 - Góry to też jedna z jego pasji. Tutaj słowacka strona Tatr.
2016 - Charytatywny bieg Marzanny. 10 kilometrów w 52 minuty.
2016 - Cracovia Maraton. To tutaj Włodzimierz pomógł dwóm biegaczom w tarapatach.
2016 - Włodzimierz planuje start w maratonie wrocławskim. Ma tu rodzinę i będzie łączył przyjemne z pożytecznym.
RW 08/2016