Ross Edgley, angielski trener fitness i model, a przy tym były reprezentant Wielkiej Brytanii w pływaniu i piłce wodnej, dopiął swego. Ukończył maraton, przez całą długość jego trasy ciągnąć za sobą ważącego półtorej tony Mini Coopera. Zajęło mu to, bagatela, 19 godzin i 36 minut. Żeby nie było za łatwo, wszystko odbyło się w deszczu i przy silnym wietrze.
W rozmowie z "Runner's World" Ross wyjaśnił, że pomysł miał swój początek w niewinnym żarcie jego znajomych. Któregoś wieczoru oglądali razem filmy i nagle ktoś rzucił: "Ciekawe, czy ty byś dał radę zrobić coś szalonego. Już to widzę, jak kończysz maraton z autem na plecach!".
Ross natomiast widział i od razu wziął się do pracy. Ale jego motywacją było nie tylko udowodnienie, że na pozór niepoważne wyzwanie można potraktować serio. Całe to szaleństwo miało swoje drugie, charytatywne dno - towarzyszyła mu zbiórka pieniędzy dla czterech organizacji pomocy publicznej.
Przed rozpoczęciem treningów Ross potrafił przebiec około 25 km - ale bez obciążenia. Chcąc się przekonać, jak daleko "z marszu" dojdzie z samochodem przypiętym do pleców i ile pracy musi włożyć w przygotowania, założył uprząż, ruszył przed siebie i… po 3 kilometrach nogi odmówiły mu posłuszeństwa. To go jednak nie zniechęciło - wręcz przeciwnie, tylko dodatkowo zmotywowało do intensywnych treningów.
Trening do wyzwania Rossa Edgleya [wideo]