Jamajka to ojczyzna muzyki reggae. Od niedawna to także wyspa, z której wypływa fala znakomitych sportowców. Usain Bolt i Shelly-Ann Fraser-Pryce to przecież najlepsi sprinterzy na świecie. Lider zespołu reggae Ziggy Marley and the Melody Makers opowiada o bieganiu ze swoim słynnym ojcem, Bobem Marleyem, własnych biegowych ścieżkach, walce ze słabościami, szukaniu najlepszych butów i kibicowaniu Usainowi Boltowi.
Runner's World: Gdy dorastałeś, grałeś ze swoim ojcem, Bobem Marleyem. Ale wasze relacje obejmowały też wspólne bieganie i uprawianie innych sportów. Jakie jest Twoje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa dotyczące biegania z nim?
Ziggy Marley: Mój ojciec miał w zwyczaju biegać wcześnie rano po plaży w Kingston. Jednym z jego przyjaciół był najlepszy piłkarz na Jamajce. Biegali skoro świt i czasami ojciec zabierał mnie ze sobą. Kiedy byłem dzieckiem, bieganie wydawało mi się niemiłosiernie długie. Natomiast gdy dorosłem, nadal biegałem po tej samej trasie i przestała mi się dłużyć. To była świetna ścieżka, bardzo malownicza: natura, świeże powietrze, wczesny poranek, fale uderzające o piasek - kapitalne warunki do biegania.
Kiedy bieganie stało się ważną częścią twojej treningowej rutyny? I dlaczego?
Cóż, zawsze biegałem - od dzieciństwa przez szkołę średnią - uprawiając różne sporty. Grałem w drużynie piłkarskiej w szkole średniej, więc sporo ganialiśmy. Aktywność fizyczna zawsze była na szczycie moich priorytetów życiowych, z tym dorastałem, a futbol to sport, który wybrałem. Trzeba się dużo nabiegać za tą piłką.
To przykład, jaki dali mi rodzice. Moja mama (Rita Marley - przyp. red.) też biegała. Zabierała mnie na treningi wokół zbiornika w Kingston. W szkole średniej mieszkaliśmy na wzgórzach. Biegałem po tej okolicy. Zatem od dzieciństwa do teraz nie przestałem biegać.
Mieszkałeś na Florydzie, Jamajce i w Kalifornii. Co lubisz najbardziej w bieganiu w każdym z tych miejsc?
Na Jamajce rybacy wypływają w morze bardzo wcześnie rano, więc kiedy biegnę z powrotem do domu, oni właśnie wracają z połowów. W takim momencie kąpię się w oceanie, po czym pomagam rybakom wepchnąć ich łodzie na brzeg. Potem kupuję świeże ryby, przyrządzam je i zjadam na plaży. Wypijam herbatę i dopiero wracam do miasta.
Komentarze