Aleksandra Lisowska znakomicie rozegrała bieg maratoński ulicami stolicy Bawarii. 31-letnia biegaczka od początku znajdowała się w prowadzącej grupie. Po około 30 kilometrach rywalizacji, razem z kilkoma innymi zawodniczkami, Polka przyspieszyła, pozostawiając resztę rywalek daleko z tyłu. Po kolejnych 10 kilometrach Lisowska, która sprawiała wrażenie najlepiej przygotowanej, zdecydowała się na ucieczkę, która zakończyła się powodzeniem - do samej mety nie dała się już dogonić żadnej z biegaczek, finiszując z wynikiem 2:28:34 - najlepszym, jaki osiągnęła w tym sezonie.
Sześć sekund za Polką maraton ukończyła Chorwatka Matea Parlov Kostro, a trzecia miejsce zajęła Holenderka Nienke Brinkman z czasem 2:28.52.
Osiągnięcie ALeksandry Lisowskiej jest bez precedensu w dziejach kobiecych zmagań maratońskich na mistrzostwach Europy. Dotychczas reprezentantki naszego kraju nigdy nie zajęły w tej imprezie miejsca wyższego niż dziesiąte. Przypomnijmy, że największym sukcesem Polki w historii jest złoty medal mistrzostw świata, wywalczony przez Wandę Panfil-González w 1991 roku.
O ile kibice lekkiej atletyki mogą być sukcesem Aleksandry Lisowskiej zaskoczeni, o tyle ona sama przyjechała do Monachium walczyć o medal z najcenniejszego kruszcu. "Jeszcze to do mnie nie dociera, ale nie ukrywam, że byłam na to przygotowana. Z rezultatów wynikało, że powinnam zdobyć dziś medal. Liczyłam na złoto, bo jestem w życiowej formie. Chciałam to wykorzystać. Udało mi się osiągnąć rezultat, na który tak ciężko pracowałam" - wyznała Lisowska po biegu w rozmowie z dziennikarzami TVP Sport.