Przypomnijmy, że poprzednią próbę złamania bariery dwóch godzin w maratonie obecny rekordzista świata i mistrz olimpijski podjął 6 maja 2017 roku na torze wyścigowym Monza we Włoszech, na którym co roku organizowane są zawody Formuły 1. Kenijczyk był wówczas jednym z trzech czołowych maratończyków świata, którzy w ramach projektu Nike Breaking2 stanęli przed szansą zapisania się w historii lekkoatletyki – oprócz niego pobiegli wtedy Lelisa Desisa z Etiopii oraz Zersenay Tadese z Erytrei.
Ostatecznie bieg ukończył tylko Kipchoge, pokonując 42,195 km w niesamowitym tempie 2:51 min na kilometr, ale bariery 2 godzin nie udało mu się złamać - czasem 2:00:25 zapisał jednak na swoim koncie nieoficjalny rekord świata. Nieoficjalny, ponieważ bieg nie spełniał warunków IAAF, przewidzianych dla biegów maratońskich - data biegu była ruchoma, pacemakerzy zmieniali się, schodząc i wracając na trasę, impreza była zamknięta, bufety były mobilne itd. Oficjalny rekord świata Kenijczyk dodał do długiej listy swoich niesamowitych sukcesów rok później, kończąc maraton w Berlinie z wynikiem 2:01:39, lepszym o 1 minutę i 18 sekund od poprzedniego rekordu swojego rodaka Dennisa Kimmeto (2:02:57).
Zobacz także: Dlaczego najszybszy maratończyk nie pobił w Berlinie rekordu świata?