Pudełka są ułożone w stosy jak książki, pospiesznie i krzywo, jedno na drugim, tak że zbudowane z nich wieże - sięgające niemal do sufitu - zaczną się chwiać. Pochylają się, jeden kolor, jedna marka obok drugiej: pomarańczowe to Nike, czarne adidas, niebieskie Brooks, każde pudełko z etykietą skierowana na zewnątrz. David Iding przechowuje je tutaj, grubo ponad 300 par butów do biegania, na drugim piętrze swojego stuletniego domu w Downingtown w Pensylwanii, w byłej sypialni swojej córki, gdzie zasłaniają niebieskawe ściany i zagracają skrzypiące podłogi z drewna sosnowego.
David Iding sięga po czarne pudełko adidasa. Otwiera i pokazuje parę mocno zużytych adidas Adizero Boston Ekiden nr 11. Wyjmuje jeden, waży w ręku, lekko się uśmiecha. Buty to jego obsesja, nakręcana przez skłonności do uzależnień i chęć znalezienia buta idealnego. Czasem sprzeda parę lub dwie na eBayu, ale większość czeka w pudełkach, aż kiedyś znów ujrzą światło dzienne.
Na wieczku pudełka zapisana jest historia buta: zawody, czasy, kilometraż. „Maraton w Filadelfii był najlepszy w moim życiu” – chwali się Iding. Do mety dotarł 13 minut przed limitem kwalifikującym do Bostonu. Po tylu latach picia, palenia i innych wyskoków w końcu coś osiągnął. Uzyskał wynik 3:16:39. „To było niesamowite. Tych butów nigdy nie sprzedam” – zapewnia.
Biegacze zakupoholicy
Iding nie jest wyjątkiem: wielu biegaczy trzyma kilka par na pamiątkę. Ale dla niektórych zakup nowej pary — i trzymanie starej – to wewnętrzny przymus.
Kupowanie kompulsywne po raz pierwszy został opisane w roku 1924 przez Niemca Emila Kraepelina. Dziś określa się je jako zachowanie odbiegające od normy, lekkomyślne, a nawet chorobliwe, charakteryzujące się nieodpartą chęcią robienia zakupów. A biegacze czasem mają małą paranoję na punkcie biegowych butów.
Producenci o tym wiedzą. Brooks zmienia swoje modele co roku, robi specjalne eventy z premierami i udaje mu się wtedy sprzedawać buty, które są mało praktyczne. Np. edycja Ugly Sweater modelu Levitate 2, która ma przy sznurówkach świąteczne dzwoneczki, wyprzedała się w dwa dni.
„Jeśli podobają nam się jakieś buty, to nie kupujemy jednej pary, ale dziesięć” – mówi 43-letnia Christy Nielsen, fizjoterapeutka i biegaczka, która też ma tę obsesję. Oczywiście kupiła Ugly Sweater od razu, jak tylko pojawiły się na rynku. „A kiedy po pół roku wprowadzane są małe zmiany, to... kupujemy te nowe” – dodaje z rozbrajającym uśmiechem.