Jak zmieniały się buty do biegania? Historia pogoni za perfekcją

Twoje buty do biegania zwykle pozostają w tle każdego treningu i każdych zawodów – ot, zakładasz je na stopy, sznurujesz i wybiegasz przed siebie. Nie zastanawiasz się nad niczym. A przecież masz na nogach kawał fascynującej historii - buty do biegania to już blisko 60 lat ścierających się koncepcji, przełomowych wynalazków i nieustannego wyścigu zbrojeń producentów.

Historia butów do biegania Lou Pimentel
1967. Model Tiger Marathon został uznany przez redakcję „Distance Running News” za najlepszy do ścigania. (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

Pierwsze kroki (1966–1970)

Na początku były buty biegowe. I biegacze wiedzieli, że są dobre. Chociaż nie… Tak naprawdę wszyscy zdawali sobie sprawę, że są raczej kiepskie. „Na rynku było tylko kilka modeli – mówi Dave Kayser, kolekcjoner obuwia biegowego, który swoją przygodę z tym sportem zaczął w 1966 roku. – Ciężkie i sztywne, zwykle ze skórzaną lub płócienną cholewką. Wybór był naprawdę kiepski”.

W latach sześćdziesiątych pośród kilku innych dominował model New Balance Trackster. „Przynajmniej w Nowej Anglii” – zaznacza pisarz i długoletni redaktor magazynu „Runner’s World” Amby Burfoot. But ten, przedstawiony światu w 1960 roku, miał skórzaną cholewkę i gumową, prążkowaną podeszwę. Był też „idealny dla praktycznie każdej nawierzchni” – przekonywano w reklamach.

„Gdy rozejrzałeś się wokół siebie na linii startowej biegu, zdawałeś sobie sprawę, że wszyscy mają na sobie to same obuwie – wspomina Burfoot. – Trackster oferował pierwszą, śladową dawkę amortyzacji, której inne buty nie potrafiły zapewnić. Gdy poczuliśmy tę odrobinę komfortu, wszyscy uznaliśmy, że buty biegowe takie właśnie powinny być”.

Zobacz: Buty do biegania: jak producenci walczą o biegaczy

Ale Burfoot nie pozostał wierny Tracksterom. W roku 1968, w którym wygrał maraton bostoński, zmienił je na Onitsuka Tiger Marathon. Wielu biegaczy z tamtych czasów do dziś wspomina ten model jako pierwsze naprawdę lekkie i wygodne buty do biegania. Miały one podniesioną piętę i gumową podeszwę środkową – między warstwą zewnętrzną i wewnętrzną buta. „Ten but sprawiał wrażenie prawdziwego obuwia do biegów ulicznych” – mówi redaktor Burfoot.

Dziennikarz kupił swoje „Tygrysy” od Jeffa Johnsona, pierwszego pracownika nowo powstałej firmy Blue Ribbon Sports. Ten „start- -up” – założony przez Phila Knighta i Billa Bowermana, znanego trenera z Oregonu i zwolennika popularyzacji biegów masowych – importował buty z Japonii i sprzedawał je na zawodach z przyczepy samochodu. „Tygrysy” szybko stały się marką numer jeden dla większości amerykańskich biegaczy.

Historia butów do biegania Distance Running News
1967. Pierwszy ranking butów do biegania  „Distance Running News” (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel).

Jeff Johnson napisał w tamtych czasach pierwszy przewodnik po rynku obuwia w piśmie zatytułowanym „Distance Running News” (które później stało się magazynem „Runner’s World”). Choć sam przyznawał, że w przypadku tej publikacji doszło do konfliktu interesów, to na jego obronę trzeba wziąć fakt, że był jedną z niewielu osób, która wiedziała naprawdę dużo na temat obuwia sportowego. Johnson przebadał opinie sporej liczby biegaczy ze związku Road Runners Club of America, starając się jednocześnie stronić od prywatnych opinii.

„Chciałem zachować neutralność” – przekonywał. Poradnik wyszedł w kwietniu 1967 roku i opisywał 14 modeli. 11 z nich wyprodukowały takie firmy, jak Adidas, New Balance i Tiger. W przewodniku poświęcono miejsce zarówno opiniom biegaczy, jak i szczegółom technicznym. Każda recenzja zawierała cytaty z biegaczy testujących poszczególne modele.

W rankingu zwyciężyły dwa modele: Tiger Road Runner były najlepsze w kategorii butów treningowych, a Tiger Marathon okazały się najlepsze do ścigania.

Czas amortyzacji (1971–1981 )

Cztery lata później, w lipcu 1971 roku, „Runner’s World” wydał 46-stronicową broszurkę zatytułowaną „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o butach biegowych”. Zbierała ona opinie 800 czytelników. Biegacze wymienili ogromną liczbę 66 modeli wyprodukowanych przez 32 marki.

Większość z respondentów wymieniała powszechnie znane modele. Liczyły się produkty takich firm, jak Tiger, New Balance i Adidas. Ponad 60% czytelników deklarowało, że biega w Tigerach. Modele tego producenta znów okazały się najpopularniejsze zarówno w kategoriach treningowych, jak i wyścigowych. Model Tiger Marathon zyskał sobie wielkie uznanie ze względu na niepowtarzalne doznanie biegu na boso.

Ale inne buty tej firmy – treningowe Tiger Cortez – oferowały coś przełomowego. Coś, co znamy do dziś pod nazwą amortyzacji. To były pierwsze buty zaprojektowane dla amerykańskich biegaczy przez Billa Bowermana. Posiadały gumowo-gąbkową podeszwę środkową, z dodatkową wkładką pod piętę w kształcie klina. Miała ona pochłaniać siłę uderzenia w ziemię i redukować obciążenie ścięgna Achillesa. W 1972 roku ten model buta stał się flagowy dla nowo powstałej firmy Nike, założonej przez Bowermana i Knighta tuż po rozstaniu z Tigerem.

Historia butów do biegania Lou Pimentel
1975. Brooks przedstawia światu pierwszy but z zastosowaniem technologii EVA - model Villanova. (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

Cortezy przekonały niemal wszystkich biegaczy, że amortyzacja jest tym, czego pragną. Nie trzeba więc było długo czekać, by firmy biegowe odkryły materiał, który miał im tę amortyzację zapewnić. Jerry Turner, prezes firmy Brooks, produkującej obuwie dla sportowców od 20 lat, odebrał pewnego dnia telefon od faceta o nazwisku Marty Liquori, w tamtych czasach zawodnika światowego formatu.

Turner usłyszał od niego takie słowa: „Wasze obuwie jest całkiem dobre, ale chciałbym przegadać z tobą kilka pomysłów, które pomogą uczynić je lepszym”. Prezes Brooksa wziął sobie do serca uwagi biegacza i skontaktował się z przedstawicielem firmy Monarch Rubber Company. Opisał, jakiego materiału potrzebuje, a ten odparł, że chyba wie, czego Turnerowi potrzeba. Następnego dnia zaprezentował mu produkt o nazwie EVA.

Zobacz też: Magazyn dla biegaczy Runner's World: historia mierzona kilometrami

EVA to tworzywo. Polimer etylenu i octanu winylu, napełniona powietrzem gąbka, która do dziś jest wykorzystywana w produkcji środkowej podeszwy. Brooks zastosował to tworzywo w modelu Villanova z roku 1975. Buty szybko zwróciły na siebie uwagę biegaczy. Niemal natychmiast pozostałe firmy zaczęły stosować ten miękki, sprężysty materiał w swoich wyrobach. W 1981 roku Nike przedstawiło pierwszy model butów z podeszwą środkową zrobioną z czegoś, co firma nazwała Phylonem – było to skompresowane tworzywo EVA, stworzone przez firmę Mattel, która używała go do produkcji zabawek do kąpieli.

To były lata wielkiego rozwoju technologii produkcji butów biegowych. Producenci zastanawiali się nad kolejnymi innowacjami. W Oregonie Bill Bowerman eksperymentował z topieniem podeszw zewnętrznych w domowej kuchni i w ten sposób stworzył fakturę przypominającą z wyglądu gofra. Podobne rozwiązanie, które zastosowano wtedy w Nike’ach, można spotkać w dzisiejszym obuwiu sportowym.

Historia butów do biegania NIKE
Bill Bowerman, współzałożyciel Nike, pracuje nad jednym z wczesnych modeli w laboratorium w Eugene (około 1980 roku) (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel).

„Podeszwa zewnętrzna jest jednym z najbardziej zaniedbanych elementów obuwia – mówi Simon Bartold, podiatra i konsultant branży obuwniczej. – Podeszwa o kształcie wafla jest najlepszym tego przykładem. To proste rozwiązanie zapewniło nie tylko dobrą przyczepność i elastyczność, ale też bardzo dobrą amortyzację”.

Nieugięty ”Runner's world”

Zmiany wprowadzano także w cholewkach. W 1967 roku nylon zastąpił skórę i płótno, a do tego pojawiła się tak powszechnie stosowana dziś siateczka. No i w końcu kobiety otrzymały produkty dedykowane tylko dla nich. Już nie wystarczyło wypuścić na rynek obuwia mniejszego rozmiaru i w różowym kolorze, by zaspokoić ich potrzeby.

„We wczesnych latach osiemdziesiątych większość dużych firm miała nowe pomysły na to, jak przyciągnąć biegaczki” – mówi Martyn R. Shorten, biomechanik i szef testującego buty laboratorium „Runner’s World”. Wraz z dynamicznie rosnącą liczbą modeli butów Bob Anderson, twórca i wydawca magazynu „Runner’s World”, doszedł do wniosku, że należy przedstawić czytelnikom rzetelną ocenę rynku – wspartą opiniami zaufanych autorytetów.

Pismo przeprowadziło szerokie konsultacje wśród podiatrów, biegaczy i producentów, tworząc listę kryteriów, z którą powinno się skonfrontować każdy produkt. Kryteria stworzone przez Andersona miały na cele wyodrębnienie tych butów, które cechują się grubą, solidną podeszwą i wysoko podniesioną piętą. But musiał jednocześnie być lekki i giętki w przedniej części stopy. Dodatkowo oceniano też zapiętek, wsparcie goleni i podbicia oraz elastyczność cholewki.

Czytaj więcej: Historia biegania w Polsce. Początki i rozwój biegów masowych

Od 1975 roku począwszy, „Runner’s World” publikuje coroczny ranking najlepiej sprzedających się butów na rynku. W pierwszym z nich zwyciężył niemiecki Adidas z modelem SL-72. To była odpowiedź tego przedsiębiorstwa na wczesne produkcje firmy Tiger, łącząca w sobie cechy buta wyścigowego i treningowego.

Historia butów do biegania NIKE
1972. Nike Cortez - pierwszy flagowiec amerykańskiej firmy (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel).

Eksperci „Runner’s World” docenili go za popularność, uniesienie stopy na wysokość niemal 4 centymetrów, sztywny zapiętek, miękką nylonową cholewkę, no i elastyczność. Choć znalazły się też wady – przednia część buta była ciasna i niedostatecznie miękka. Ranking magazynu zapewniał sukces komercyjny najlepiej ocenionym butom, ale wzbudzał też kontrowersje między biegaczami i producentami.

By podnieść jego znaczenie, Anderson zatrudnił Petera Cavanaugha, szefa laboratorium biomechaniki na Penn State University. Miał on opracować metodę pierwszej w historii obiektywnej oceny miękkości, elastyczności i trwałości buta. Stworzone przez niego kryteria oceny połączono z subiektywną oceną 10 ekspertów. „But, który wypadł najlepiej w jednej i drugiej części oceny, zostawał zwycięzcą” – mówi Anderson.

Firma Brooks wyprodukowała w 1977 roku model stworzony specjalnie pod kryteria „Runner’s World”. Nazywał się Vantage i rzeczywiście zwyciężył w klasyfikacji z tego roku. Vantage zdobył sobie uznanie również dlatego, że był pierwszym butem w historii, w którym wzięto pod uwagę potrzebę kontroli pronacji, czyli rotacji wewnętrznej stopy. Podążając za radami znanego w tym czasie podiatry Stevena Subotnicka, firma Brooks umieściła w podeszwie wkładki, które miały kompensować wadę biegacza. System gwiazdek, przydzielanych w rankingu magazynu „Runner’s World”, cieszył się dużą popularnością wśród biegaczy.

Pięcioma wyróżniano buty bliskie doskonałości, polecane przez specjalistów. Jedną gwiazdkę otrzymywało obuwie, które według twórców rankingu „lepiej zostawić w pudełku”. Ranking co roku wstrząsał rynkiem, a firmy protestowały, podnosząc argumenty, jakoby kryteria były niejasne, wyniki zmanipulowane, a oceny subiektywne.

Firma Nike przez kilka lat – w ramach sprzeciwu wobec nieuczciwego traktowania przez pismo – wycofywała swoje reklamy z magazynu „Runner’s World”. Ale pismo pozostało nieugięte i dalej regularnie oceniało buty. Anderson nie żałuje tamtych lat. „Pomagaliśmy producentom zrozumieć, czego oczekują od biegacze” – mówi.

Historia butów do biegania Lou Pimentel
1993. Asics Gel-Kayano Trainer uosabia wszystko co najlepsze w dziedzinie projektowania butów sportowych. Linia kontynuowana jest do dziś. (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

Era kontroli (1982–2003 )

Po sukcesie modelu Vantage nie zabrakło marek, które również chciały wyprodukować zwycięski but. By tego dokonać, postanowiły zainwestować w rozwiązania kontroli ruchu. W 1982 roku na rynku pojawiły się dwa modele, które miały zrewolucjonizować świat obuwia sportowego. But Tiger X-Caliber GT oferował „stabilizujący słup” pod piętą, a Chariot Brooksa mógł pochwalić się twardszą i gęstszą pianką w podeszwie środkowej – grubszą wewnątrz i zwężającą się ku krawędzi stopy.

Oba rozwiązania są stosowane w butach do dziś. Wraz z wypuszczeniem na rynek modeli butów, których celem była kontrola ruchu, zrodziła się dyskusja na temat związku pronacji z kontuzjami. „Ludzie uznali, że jest między tymi dwoma elementami ścisła zależność” – mówi podiatra Bartold. Tym samym dobór butów stał się procesem równie ważnym i delikatnym, jak dopasowanie szkieł do okularów.

I tak model Chariot ewoluował w inny but, znany pod nazwą Beast, a X-Caliber GT stał się Asicsem Kayano – oba te modele sprzedawane są do dziś. Od tego czasu – czyli od lat, w których zdefi niowano charakterystykę butów biegowych – przez dwie kolejne dekady dzieje się już stosunkowo niewiele.

Zobacz: Historia biegania. Od prehistorii do współczesności 

Producenci ulepszają materiały, ale nikt w tym czasie nie potrafi wykazać się pomysłem, który wprowadziłby kolejną rewolucję. Zamiast tego firmy koncentrują się na marketingu. Z ciekawostek Martyn R. Shorten wskazuje model Nike Air Max, wypuszczony w 1989 roku. Strategia w przypadku tego buta polegała na uwidocznieniu systemu amortyzującego.

„Od tego czasu każdy producent musiał porazić potencjalnego klienta jakimś systemem. Konieczna była specjalistyczna wizualizacja technologii” – mówi Shorten. But musiał świecić. Ta tendencja znalazła swoją kulminację w pstrokatych latach dziewięćdziesiątych. „Im więcej pstrokacizny na bucie, tym większą popularnością miał on szanse się cieszyć” – mówi Shane Downey z firmy Brooks.

Historia butów do biegania NEW BALANCE
1985. Nike Sock Racer - prekursor biegania w pełnym komforcie (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

Wyplenić chwasty

Kiedy w połowie lat osiemdziesiątych Burfoot został redaktorem naczelnym „Runner’s World”, miał bardzo dobre zdanie o rankingu butów – nie tylko jako dziennikarz, ale jako biegacz. „Ranking zdejmował z nas, klientów, odpowiedzialność za decyzję, który but wybrać. Wystarczyło tylko zajrzeć, który but wygrał, i kupić go w sklepie”. Ale jednocześnie zauważał, że branża kwestionuje sens tworzenia tego przeglądu.

„Wskazywali, że testujemy każdy element buta osobno, a przecież jest on integralną całością” – mówi redaktor magazynu. Jego zastępca, Bob Wishnia, zgadzał się z producentami. „Nie wierzyłem w testowanie butów” – mówi. „Gdyby buty nosiły maszyny, można by tak generalizować. Ale przecież nosili je ludzie. Jak but może być najlepszy, uznany za numer jeden, skoro nie pasuje każdemu z nas?” – zastanawiał się Wishnia. Tak właśnie mechaniczne ocenianie butów skończyło się w 1982 roku. Obaj redaktorzy postawili na testowanie butów w najprostszy z możliwych sposobów – przez bieganie w nich.

Nowy przewodnik prezentował buty w czterech kategoriach: „Kontrola ruchu”, „Stabilizacja”, „Amortyzacja”, „Waga”. Zostały one szybko przyswojone przez producentów i uwzględnione w procesie projektowania i reklamowania obuwia. Terminologię tę przyswoili sobie także biegacze. W późnych latach dziewięćdziesiątych ranking wyróżniał najlepsze modele specjalnymi tytułami.

I tak model Asics GT-2020 wygrał nagrodę „Wybór redakcji” w 1997 roku. Amby Burfoot przyznaje, że recenzje butów były do siebie bardzo podobne – bo przecież najlepsze modele miały ze sobą wiele wspólnego. Ale dostrzega jedną bardzo ważną zaletę rankingu. „Przez te wszystkie lata, kiedy publikowaliśmy nasze opinie, udało nam się wyplenić z rynku najgorsze modele” – mówi z przekonaniem były naczelny RW.

Historia butów do biegania Lou Pimentel
2004. Vibram FiveFingers – but do sportów wodnych, który wkrótce stanie się symbolem minimalizmu. (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

Rynkowy zamęt (2004–2011)

We wczesnych latach nowego millenium światem biegowym wstrząsnęła ważna wiadomość. Badacze tacy jak Bartold i biomechanik Benno Nigg oznajmili światu, że według nich nie ma ścisłej zależności między pronacją a kontuzjami. Inni, np. Peter Bruggeman, odkrywali w swoich badaniach, że rezygnacja z wysoce wyspecjalizowanego obuwia wzmacnia stopę.

Profesor Harvardu Daniel Lieberman opublikował artykuł, w którym dowodził, że bieganie jest dla nas naturalną czynnością i nie potrzebujemy żadnego wsparcia ani korekcji, by uprawiać je bezpiecznie. Tymczasem w Bostonie długoletni biegacz Tony Post przechodził rekonwalescencję po operacji kolana. Post piastował jednocześnie stanowisko prezesa firmy produkującej podeszwy Vibram. To właśnie ten człowiek całkiem przypadkiem odkrył projekt buta, który dopasowuje się do stopy jak rękawiczka. Tchnięty jakimś przeczuciem sięgnął po buty FiveFingers i spróbował treningów właśnie w nich.

Brak amortyzacji zmusił go do lżejszego biegu, do uważniejszego stawiania nóg na drodze, do drobniejszego kroku. Tym sposobem wkrótce przebiegł trzy mile bez bólu. Post wspomina, że uderzyła go wtedy ważna myśl:

„A co jeśli cała ta amortyzacja tylko nam przeszkadza? Może rezygnacja z niej będzie dla mnie dobra? Może jest więcej takich ludzi, jak ja?”.

W trakcie treningów w FiveFingers Post przypomniał sobie, że już kiedyś biegał w ten sposób. Dotarło do niego, że trener biegów przełajowych w college'u nie bez kozery kazał jemu i jego kolegom biegać po boisku boso dla wzmocnienia stóp.

Historia butów do biegania Martyn Shorten
Laboratorium RW w Portland (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel).

Badanie przez noszenie

Cały świat przypomniał sobie, że kiedyś biegał boso. Projektanci w Nike też uważnie śledzili nowe tendencje bosego biegania. Konsultując proces projektowania z trenerem Stanford Vinem Lananną, wypuścili na rynek but, który miał symulować to uczucie wolności w czasie biegania. Symulować, ale jednocześnie zapewniać odpowiednią porcję ochrony. W tym samym czasie biegacze na całym świecie wydają się spragnieni nowości w świecie obuwia sportowego.

„To był głód innowacji. Wszyscy byli już znudzeni tym, co miały do zaoferowania firmy produkujące buty” – mówi Bartold. W stanie Utah były mistrz biegów przełajowych Golden Harper włożył buty do piekarnika, żeby móc je potem rozerwać i wyjąć z nich cała warstwę odpowiedzialną za amortyzację.

We Francji miłośnik biegów przygodowych Jean-Luc Diard zastosował w butach biegowych rozwiązania znane projektantom nart i rowerów. W Boulder, w stanie Kolorado, ultramaratończyk Danny Abshire zaczął prace nad butem, który skłaniałby biegacza do biegu na przedniej części stopy. Odpowiedzią na skostniałą ofertę rynkową stał się minimalizm, który szybko osiągnął status biegowej religii.

Książka „Urodzeni biegacze” Chrisa McDougalla była biblią nowego ruchu. Sprzedaż FiveFingersów osiągnęła swój szczyt, a wszystkie inne firmy gorączkowo zaczęły szukać swojej odpowiedzi na nowe trendy. Ale w nowej modzie nie chodziło tylko o to, by buta było mniej. To było coś znacznie ważniejszego. To było otwarcie umysłów na nowe koncepcje – jak but biegowy powinien wyglądać i jak powinien się w biegu zachowywać. Innowatorzy na całym świecie przeprowadzali rewolucyjne eksperymenty.

„Minimalizm był inspiracją dla branży – wspomina Bartold. – Ten ruch zmusił wszystkich do zwiększonej uwagi, wrażliwości na potrzeby biegaczy. Zmusił wielką piątkę: Adidas, Asics, Brooks, New Balance i Nike do podniesienia tyłków z krzeseł i wykrzesania z siebie ikry. Koniec leniuchowania!”. Minimalizmowi sprzyjała inna światowa tendencja – tym razem gospodarcza. W górę szły ceny ropy, a koszty pracy osiągały swój zenit.

Historia butów do biegania NEW BALANCE
2011. New Balance Minimus - model i w teren, i na asfalt. (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

Nowa koncepcja uboższego w technologie buta wydawała się koncernom adekwatna na te trudne czasy. Niezależnie od przyczyny, rezultaty nowych trendów okazały się dla biegaczy bardzo cenne. W 2003 roku naczelnym amerykańskiego wydania „Runner’s World” został David Willey. „W tej sytuacji mieliśmy okazję rozpocząć nowe, obiektywne testy, które w znacznym stopniu mogły podnieść poziom rad udzielanych czytelnikom – mówi. – Jednocześnie pozwalałyby ustabilizować pozycję naszego magazynu jako autorytetu w dziedzinie wiedzy o butach biegowych”.

Willey zatrudnił biomechanika Raya Fredericksena i powołał do życia laboratorium butów biegowych RW w Lansing w stanie Michigan. Fredericksen został częścią zespołu, którego zadaniem była standaryzacja metod pomiarowych. „W końcu mieliśmy obiektywne narzędzie do porównywania różnych produktów” – mówi. Ale subiektywna ocena pozostała częścią oceny butów.

Era komfortu (2012 do dziś)

Minimalizm skończył się równie gwałtownie, jak się zaczął. Obiecywał zbyt wiele, by mógł to wszystko, co obiecane, zagwarantować. Ludzie dalej łapali kontuzję – w tej kwestii nie zmieniło się nic. Nowe buty nie przemieniły populacji Zachodu w biegających Kenijczyków – a przecież wierzono, że tak się stanie. Trend zakończył się katastrofą.

Kiedy w 2012 roku Vibram został pozwany za fałszywą reklamę, biegacze wypełnili ponad 150 tys. wniosków o odszkodowanie na łączną wartość 3,75 miliona dolarów. Sprawa odbiła się głośnym echem na całym świecie. Tym samym zakończył się nacechowany fanatyzmem kult minimalizmu. Ale kilka idei przetrwało. Buty stały się lżejsze i prostsze. Podeszwy stały się cieńsze, a pięta powędrowała w dół.

W czasie rewolucji narodziło się też kilka nowych firm. Nawet Tony Post zdążył odejść z Vibrama przed procesem i założyć swoje przedsiębiorstwo o nazwie Topo. Firma miała dostarczać ludziom buty łączące koncepcje minimalistyczne z rzeczywistością. A ta była jasna: ludzie potrzebują amortyzacji i wygody.

Historia butów do biegania Lou Pimentel
2012. Nike wypuszcza pierwszy na świecie but z bezszwową, nieklejoną cholewką – Flyknit Racer. Żółta wersja zawędrowała razem z amerykańskimi lekkoatletami na podium olimpiady.  (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

But dedykowany

Firmy nieustannie ścigają się w poszukiwaniu najlepszych materiałów i rozwiązań dla swoich klientów. Każdy nowy model stara się na nowo zdefiniować pojęcia amortyzacji i wygody. Kto wie, może niedługo staniemy się świadkami sytuacji, w której przedsiębiorcy będą dostarczać biegaczom buty dopasowane idealnie do ich potrzeb, przeznaczone tylko dla tego jednego użytkownika, dla jego nogi. Wymierzonych pod jego stopę i upodobania.

Może nawet nasze pokolenie będzie takie buty zamawiać. Na razie to ciągle jeszcze niemożliwe, ale gdy na rynku istnieje tak wiele rozwiązań, trudno wyobrazić sobie, aby firmy nie dążyły do takiego ideału. Bo przecież każdy biegacz zgodzi się, że to byłby ideał, prawda?

Buty do biegania na co dzień

Jak buty biegowe przestały biegać.

Wystarczy rozejrzeć się wokół, by zauważyć, że duża część z nas – na ulicy, w parku, w centrum handlowym, w szkole czy w pracy – nosi buty, które stworzone zostały do biegania. Czy starzy, czy młodzi – większość z nas lubi ten typ obuwia. Trzeba sobie jednak uświadomić, że to całkiem nowa moda.

„Jeszcze przed rokiem 1972 nie zakładaliśmy butów biegowych w codziennym życiu” – mówi Rick Lower z Nike. Zauważa też, że jako pierwsze do świata mody przebojem przedarły się Cortezy. „Bardzo szybko zaaklimatyzowały się w wielu środowiskach i kulturach” – tłumaczy Lower. Nosiły je cheerleaderki, nosili je skaterzy, nosili je muzycy... Biegacze natomiast zakładali je na nogi, nawet gdy nie szli trenować.

Buty były atrakcyjne i wygodne – a czego więcej trzeba? Sprawiały, że człowiek wyglądał na sportowca, a poza tym były bardzo miłą alternatywą dla niewygodnych i nudnych już chyba półbutów skórzanych. Nudnych, bo do lat 70. ubiegłego wieku nie wypadało przecież nosić nic innego. Szacuje się, że dziś niemal połowa butów biegowych – produkowanych dla biegaczy – nigdy nie uświadczy treningu biegowego.

Są one noszone tylko jako wygodne i efektowne buty na co dzień. Firmy produkujące ten rodzaj obuwia wiedzą to doskonale. Dlatego ich modele są inspirowane elementami popkultury. Inspiracją może być wszystko: samochody, japońska mitologia czy świat zwierząt.

Projektanci poświęcają równie dużo uwagi kolorowi sznurówek, jak i funkcjonalności samego buta. Bo trzeba przyznać, że wygląd obuwia ma znaczenie także dla większości z nas, biegaczy.

Historia butów do biegania ADIDAS
2013. Debiut technologii boost firmy Adidas. (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)

Kalendarium

Kamienie milowe w historii butów do biegania

  • 1960 - New Balance Trackster To pierwszy model butów zaprojektowany specjalnie do biegania po asfalcie.
  • 1967 - Pierwszy ranking „Distance Running News” pojawia się w kwietniu tego roku. Opisuje 14 modeli. W nowatorskim przeglądzie obuwia biegowego brylują Onitsuka Tiger Cortez.
  • 1972 - Nike Cortez to flagowy but przedsiębiorstwa należącego do Bowermana i Knighta, założonego po ich odejściu z Tigera. Nike Waffle Racer to z kolei pierwszy model z podeszwą zewnętrzną o fakturze gofra.
  • 1975 -”Runner’s World” publikuje pierwszy coroczny przewodnik po butach.
  • 1976 - New Balance 320 zyskuje sobie miano najlepszego buta w rozszerzonym rankingu ”Runner's World”.
  • 1978 - Nike Air Tailwind wchodzi na rynek. To pierwszy but z technologią Air.
  • 1982 - New Balance 990 to model, który został wyposażony w każdą opracowaną na początku lat 80. technologię. Kosztuje 100 dolarów. Można go uznać za najbardziej popularny produkt w historii obuwia biegowego.
  • 1983 - Nike Pegasus to pierwszy w historii but amortyzowany powietrzem. Jego kolejne wersje są sprzedawane do dziś. Popularny Adidas Marathon Trainer to model, który nadaje się zarówno na asfalt, jak i w teren.
  • 1984 - Asics Tiger X-Caliber GT oferuje biegaczom pierwsze w historii rozwiązanie, które pozwala kontrolować pronację. Zaczyna się dyskusja na temat konieczności jej kompensacji.
  • 1985 - Nike Sock Racer to wczesny eksperyment w celu opracowania buta, który zapewnia wygodę, ale bez kontroli.
  • 1987 - Na rynku debiutuje całkiem nowa firma – Ryka. Za jej sprawą buty fitnessowe zyskują kobiecy charakter. Asics Gel Lyte pojawiają się na rynku. Ta linia wyznaczy standard lekkiego obuwia z dobrą stabilizacją na całą dekadę.
  • 1989 - Adidas ZX8000 prezentuje swój flagowy system – Torsion.
  • 1995 - Asics GT-2000 wchodzą na rynek. Seria GT ciągle cieszy się popularnością. Razem z Brooks Adrenaline GTS to dwa najlepiej sprzedające się modele w historii.
Historia butów do biegania NIKE
2016. Nike Lunar Epic Flyknit, czyli buty do bieganie za "skarpetą" (fot. Producenci, Martyn Shorten, Thomas MacDonald; Rys.: Lou Pimentel)
  • 1996 - Nike Air Rift oferują uczucie biegu na boso. Jednak dekadę za wcześnie, by się sprzedać.
  • 1998 - The RW Shoe Guide rozwija się też w sieci. To pozwala pismu ocenić więcej modeli i dotrzeć do większej liczby biegaczy.
  • 1999 - Brooks Adrenaline GTS wchodzą do sprzedaży. Szybko staną się butami numer jeden dla milionów biegaczy. Linia uznana za wzorcową pod względem stabilizacji kontynuowana jest do dziś.
  • 2001 - Naukowiec Benno Nigg zauważa, że pronacja i siły nacisku przy zetknięciu z podłożem wcale nie muszą być przyczyną naszych kontuzji. Tym samym otwiera się nowy, rewolucyjny etap.
  • 2004 - Nike Free wyprodukowano dla treningu wzmacniającego stopy. Tymczasem profesor Harvardu Daniel Lieberman publikuje artykuł „Born to Run”, w którym przekonuje, że bieganie boso jest dla człowieka wskazane i naturalne.
  • 2005 - Adidas 1 oferuje elektroniczny system zmieniający amortyzację i kontrolę.
  • 2006 - Nike+ to model butów biegowych z modułem mierzącym dystans i tempo. 2007 Pierwsze buty Newtona sprzedają się na triathlonie w Kalifornii.
  • 2009 - Hoka One One, czyli model wysoce komfortowy.
  • 2010 - Saucony Kinvara – model debiutuje i jednocześnie staje się klasykiem na rynku. Asics GT-2160 to jedne z najczęściej wyróżnianych butów na świecie. Brooks Adrenaline także wygrywają kolejne nagrody. Buty te zdobyły ich aż sześć w ciągu ośmiu lat.
  • 2011 - New Balance wypuszcza Minimus – model w teren i na asfalt. Vibram zarabia 100 mln dolarów na sprzedaży FiveFingersów. Altra produkuje dwie linie butów – obie o takiej samej charakterystyce, ale innej specyfi kacji. Jedna z nich jest męska, a druga żeńska.
  • 2012- Vibram zostaje pozwany za rozpowszechnianie fałszywych reklam, w których przekonuje potencjalnych klientów, że but tej firmy wzmacnia siłę mięśni stopy i chroni przed kontuzjami. Biegacze wypełniają 150 tys. wniosków o odszkodowania. To koniec ery minimalizmu.
  • 2013 - Adidas wypuszcza pierwszy model z systemem Boost. To pianka w podeszwie środkowej, która ma oddawać energię biegową. Hoka One One zostaje wykupiona przez firmę Deckers, a sprzedaż najbardziej komfortowych butów nie przestaje piąć się do góry.
  • 2015 - Puma przedstawia system Ignite i dołącza do wojny o sukcesję w oddawaniu energii biegowej. Saucony przedstawia światu warstwę swojej pianki tego rodzaju – Everun.
  • 2016 - Nike Lunar Epic Flyknit pojawiają się na rynku, by zapewnić niepowtarzalne wrażenia biegowe. New Balance Zante Generate to pierwszy w historii but biegowy, którego podeszwa środkowa została wydrukowana w nowoczesnej technologii druku 3D.

RW 07/2017

REKLAMA
}