Derek Campbell jest inżynierem w firmie Brooks. Stoimy przed fabryką w Dongguan, w Chinach, patrząc na sięgającą piersi stertę odpadów pozostałych po produkcji butów Brooks - modelu GTS z kolekcji jesień 2009. Od początku do końca obserwowałam proces powstawania butów. Nie spodziewałam się, że jest tak skomplikowany.
Stos ma w sobie coś pięknego. Błyszczą w nim metalowe ścinki, a dzięki wielokolorowym kawałkom cholewek całość zyskuje świąteczny charakter. Campbell mówi, że przyprowadza tu firmowych projektantów, żeby zobaczyli efekty swojej pracy. To pomaga im zrozumieć, dlaczego Brooks dąży do zmniejszania wpływu na środowisko naturalne i dlaczego projektanci muszą myśleć o odpadach i atmosferze, zanim zaczną szkicować nowe modele.
Obuwie dla biegaczy nie jest za bardzo ekologiczne. Jego produkcja jest energochłonna, w jej trakcie powstaje dużo toksyn oraz mnóstwo odpadków. Pozostałości całego procesu produkcji nie nadają się na pokarm dla ptaków, nie mają także wartości odżywczych dla roślin. Pozostaną natomiast w miejscu składowania przez bardzo, bardzo długi czas.Dla Campbella stanowi to wyzwanie.
Wielu biegaczy uważa, że ich sport jest prosty i przyjazny naturze. Nie potrzebujemy przecież wyszukanego sprzętu, żeby biegać. Z grubsza wystarczą nam mocne nogi i płuca oraz wola, która będzie je poruszać. Potrzebujemy jednak butów, dużo butów. Te zaś są niestety wykonane z plastiku, który został przez ludzi wymyślony po to, żeby przetrwać tysiące lat. W niezmienionej formie.
W przytłaczającej większości nasze buty są zrobione z wysoko przetworzonej ropy naftowej. Ta wyrafinowana technologia polimerowa ma oczywiście wiele zalet - śródstopie zyskało podparcie, a więzadła nie są już tak narażone na uszkodzenia. Dzięki niej bezpiecznie i zdrowo mogą biegać pronatorzy, supinatorzy, ludzie starsi czy mający nadwagę. Nasze buty w cudowny sposób dają nam jednocześnie napęd, amortyzację i stabilizację. Nic dziwnego, że je kochamy.
Wszystkie te udogodnienia mają jednak ekologiczną cenę. Konstruktorzy stają przed wieloma wyzwaniami, by stworzyć buty z tej masy petrochemicznych składników. Połączenie ich w taki sposób, aby sprostały siłom działającym podczas biegania, wymaga intensywnych mechanicznych i chemicznych procesów. Firmom produkującym buty trzeba oddać sprawiedliwość - wiedzą, że w kwestii ekologii mają sporo do zrobienia i większość z nich - tak jak Brooks - stara się nad tym pracować.
Dlaczego się tym przejmują? Z prostego powodu: istnieje zapotrzebowanie na ekologiczne buty. W badaniu przeprowadzonym przez Runner's World aż 65% respondentów zadeklarowało, że prawdopodobnie zapłaciłoby więcej za obuwie bardziej przyjazne środowisku, pod warunkiem że nie miałoby gorszych parametrów sportowych.
Firmy zaprzestały stosowania polichlorku winylu (kiedyś PVC był podstawowym surowcem, z którego robiono buty, ale okazał się toksyczny i odkryto, że podczas spalania wydziela rakotwórcze dioksyny). Pakują swoje produkty do pudełek z materiałów wtórnych, opracowują nowatorskie kleje czy dodają do podeszew butów łupiny ryżu. To wszystko pozwala optymistycznie patrzyć w przyszłość.