Natychmiast po otwarciu pudełka z Under Armour HOVR Machina pomyślałem: "Nie wiem, czy będę dzięki nim lepszym biegaczem, ale na pewno będę biegaczem lepiej widocznym". Pomarańczowy, wręcz odblaskowy kolor (jeden z trzech wariantów, w których te buty są dostępne) naprawdę rzucał się w oczy i być może nie każdemu przypadnie do gustu. Ale jeśli ważniejsze od designu są dla Ciebie inne cechy biegowego buta, to pod tym względem HOVR Machina również są nietuzinkowe.
Często jest tak, że biegacze w innych butach trenują, a w innych startują. Wiadomo, na długich wybieganiach potrzebują amortyzacji, a na zawodach obuwia, które da im szybkość. Under Armour rozwiązał ten problem, bo HOVR Machina daje naprawdę dużo amortyzacji, kiedy chcesz nabić trochę kilometrów, ale kiedy przyśpieszasz, robi się z niego całkiem niezła startówka. Jak to możliwe?
Dobra amortyzacja jest zasługą nowej, lekkiej podeszwy, która daje o około 20% lepszą amortyzację niż podeszwa zastosowana w poprzednim model UA, czyli Infinite. W dodatku za ten dodatkowy komfort nie trzeba był zapłacić zwiększeniem wagi butów. Z kolei dynamika buta przy szybszym bieganiu to zasługa podwójnego mostka z karbonu, który sprawia, że cały proces przetaczania stopy jest szybszy. Przy kilku czy kilkunastu tysiącach kroków te zaoszczędzone ułamki sekund dają całkiem niezły zysk czasowy.