Znalezienie bardziej doświadczonego maratończyka niż Doug jest jak dorwanie wolnego toi-toia na chwilę przed startem zawodów – piekielnie trudne. Kurtis to 63-latek, pisarz i dyrektor biegów w Livonie w stanie Michigan (USA). W ciągu ostatnich 40 lat przebiegł 205 maratonów, w tym 200 z nich pokonał z wynikiem poniżej 3 godzin. Jego ostatni maraton w Detroit sprawił, że znalazł się wśród 33 osób, które pokonały królewski dystans poniżej „trójki” na przestrzeni PIĘCIU różnych dekad.
Jego przygoda z maratonem zaczęła się, kiedy miał 22 lata. Wcześniej startował w przełajach i na bieżni, dał się jednak namówić znajomym na 42 km. Dotkliwie odczuł na własnej skórze, czym różnią się średnie dystanse od długich. Już po 16 km nabawił się poważnych otarć i pęcherzy. Zrobił wtedy 10-min przerwę na wizytę w aptece.
Farmaceuta opatrzył ranę i dał wkładki do butów. Mimo tego postoju, uzyskał czas 2:47:10. Stwierdził, że w tym dystansie jest coś wyjątkowego i wkręcił się na całego. W latach 1980-1995 pokonał 161 maratonów, wszystkie poniżej 3 godzin.
„Douga pamiętam z okresu mojej kariery – mówi Jerzy Skarżyński, maratończyk, autor książek o bieganiu i jeden z naszych ekspertów. – Nie promieniował gwiazdorstwem, jego 2:13:34 było ledwie przeciętne. Ot, dobry rzemieślnik. Udowodnił jednak, że można przejść do historii tej konkurencji w inny sposób. 76-krotnie pokonał barierę 2:20, w tym 12-krotnie w jednym sezonie (1989). Zrobiło to na mnie wrażenie dopiero po skończeniu mojej kariery. Dla wielu 3:00 to nie lada wyczyn, a dla tego 63-latka – żaden problem”.
Przez 40 lat startów unikał wypalenia i kontuzji. „Miałem tak bogatą karierę, bo po prostu lubiłem to, co robiłem” – zdradza swój prosty sekret. Teraz zarzeka się, że już go nie zobaczymy na trasie maratonu, ale jakoś trudno nam w to uwierzyć.