Jak wielu innych biegaczy masz pewnie nadzieję, że w końcu nie będziemy już dowiadywać się o odłożonych lub odwołanych imprezach, do których chcieliśmy szykować formę. Rzeczywistość może jednak różnić się od tej, którą pamiętasz sprzed pandemii, a nawet jeśli, to ilość zawodów będzie na pewno mniejsza. Nie dziwi więc fakt, że wielu z nas ma mniejszą motywacją do treningów. Bo dla wielu z nas to właśnie marzenia o przekroczeniu linii mety z nowym rekordem życiowym wypychały nas na kolejne treningi.
Dobra wiadomość jest taka, że jest sporo innych celów, które możesz przed sobą postawić, by pchać formę do przodu. Wyznaczenie sobie celu ma za zadanie nie tylko zachęcić Cię do treningu i dać Ci z niego więcej funu. Badania pokazują, że dzięki temu unikasz wypalenia i jakichkolwiek wątpliwości o sens Twojego biegania. Oto 5 celów, które mogą przynieść Ci więcej radochy z regularnego biegania.
1. Nowy cel: biegaj bez techniki
Wielu z nasz biega z zegarkiem lub aplikacją, by zbierać podstawowe dane z treningu, takie jak tempo, dystans czy tętno. Ale bieganie „nago” (tak wielu z nas czuje się bez zegarka) daje nowe doświadczenia. Może to nawet nieco dziwne na początku, ale zobaczysz, że kiedy już wrócisz do domu, będziesz mieć pozytywne wrażenia z takiego biegania. Dobrze bowiem od czasu do czasu zrobić sobie technologiczny detoks. Nie będziesz czuć presji, by biec w określonym tempie, i wyraźniej odbierzesz sygnały płynące z Twojego ciała. Ono naprawdę dobrze wie, jak masz biec.
Sprawdzony patent: Biegaj raczej na czas niż na dystans. Zamiast zastanawiać się, czy dobiec te dodatkowe 600 m, by zaliczyć 6 km, rusz na trasę, patrząc tylko na mijający czas. Wyjdź np. na 30 minut i kompletnie nie przejmuj się tempem. Biegnąc na tzw. czuja i czując się z tym komfortowo, lepiej dostrajasz się do subiektywnego poziomu wysiłku. Zamiast patrzeć i nerwowo reagować na wskazania GPS, polegasz po prostu na tym, co mówi Ci Twoje ciało.