Jako biegacze kochamy się w liczbach, którymi określamy nasze treningi i zawody: ile kilometrów właśnie przebiegliśmy, ile mamy zrobić przebieżek, jakie tempo w jakie dni. Cyfry i harmonogramy wypełniają nasze dzienniczki oraz aplikacje, bez których (tak nam się przynajmniej wydaje) nie wiemy, co mamy zrobić danego dnia. Rynek jest pełen narzędzi, które pozwalają nam zapisać praktycznie każdy nasz krok, a nawet jakość snu.
A co, jeśli kluczem do poprawy Twojej formy jest zaprzestanie takiego planowania? A co, jeśli najlepszą formę, na jaką Cię stać, osiągniesz, słuchając jedynie swojego ciała?
Prawda jest taka, że pozbycie się presji biegania w ściśle określonym tempie albo przez precyzyjnie określony czas pomaga biegowym weteranom trenować mądrzej, unikać kontuzji i utrzymać motywację, kiedy nieuchronnie zmieniają się możliwości organizmu.
Palec na pulsie
Trudno przecenić korzyści, jakie bieganie na czuja daje psychice i ciału biegacza. Wielu doświadczonych biegaczy zna te historie o łapaniu kontuzji, kiedy ma się czwarty krzyżyk na karku i próbuje dorównać obciążeniom treningowym, jakim poddawaliśmy swoje ciało dekadę wcześniej. Trenowanie bez zegarka rozwiązuje te problemy właściwie od pierwszego treningu.
Jeśli wyczujesz, co dla Ciebie oznacza tempówka, długie wybiegania albo trening w tempie na 5 km, to obciążenie Twoich treningów w naturalny sposób dostosuje się do Twoich możliwości. Jeśli próbujesz to zrobić w tempie, które arbitralnie założyłeś po przeczytaniu jakiegoś planu treningowego, albo będziesz próbować utrzymać tempo takie jak zawsze, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że będziesz trenować ostrzej niż powinieneś.
Bieganie oparte na słuchaniu własnego ciała oznacza, że trening będzie mocny, kiedy jesteś na to gotowy, i lżejszy, kiedy nie. Również przerwy na regenerację będą lepiej odpowiadać rzeczywistym potrzebom Twojego organizmu. Jeśli Twój plan będzie się opierał na pokonywaniu dystansów, na które Twoje ciało jest gotowe, z uważnym dobieraniem przerw na odpoczynek, to okaże się, że tygodniowy kilometraż jest wystarczająco mały, by nie łapały Cię kontuzje, ale jednocześnie wystarczająco duży, aby nie tracić nic ze sportowej formy.