Poranne bieganie ma w sobie moc, bo skłania do pozytywnych zmian w ciągu całego dnia – sprawia, że lepiej organizujesz czas, mniej podjadasz i wysypiasz się jak nigdy wcześniej. Do tego, oczywiście, gwarantuje zastrzyk energii, wzrost formy i uśmiech przez resztę doby. Sprawdź więc, jak płynnie wejść w świat porannego treningu i czerpać z niego same korzyści.
Zapomnij o micie „sowy” i „rannego ptaszka” i skup się na swoich nawykach. To nie nasze wrodzone predyspozycje, jak zdaje się sugerować wielu samozwańczych specjalistów od tzw. rytmu dobowego, decydują o tym, czy o poranku mamy kłopoty ze zwleczeniem się z łóżka, czy wręcz przeciwnie – wylatujemy z niego niczym rakieta z platformy startowej i przez kilka godzin działamy na pełnych obrotach. Określenie siebie jako „sowa” czy „ranny ptaszek” nie wymaga więc pogłębionej analizy naszej puli genowej i nie musimy obwiniać dziadków lub rodziców o to, że dopiero po drugiej kawie rozklejają nam się oczy.
Klucz do zrozumienia mechanizmu naszego porannego funkcjonowania tkwi w innym miejscu – w naszych codziennych nawykach (możesz poddać się naszemu testowi "Jesteś rannym ptaszkiem czy nocnym markiem?", by określić, jak Twój tryb życia wpływa na Twoje bieganie). Zanim jednak przejdziemy do ich omówienia i porad dotyczących ich zmiany, zastanówmy się w ogóle, czy jest o co walczyć. Po co mielibyśmy trenować właśnie o poranku, skoro przyzwyczailiśmy się już do innego rytmu treningowego?
Bieganie o poranku pozwala skuteczniej obniżyć ciśnienie krwi w porównaniu do treningów o późniejszych porach, na co uwagę zwrócono w pracy opublikowanej w „Vascular Health and Risk Management”. Badania sugerują także, że poranne bieganie na czczo pozwala zwiększyć spalanie tłuszczu względem węglowodanów nawet o 20%, co wynika z obniżonego poziomu glikogenu po pobudce. Przyczynia się również do zmniejszenia skłonności do podjadania w ciągu dnia, co będzie istotnie nie tylko dla tych z nas, którzy nadal walczą z oponką, ale i dla zaawansowanych zawodników, którzy muszą trzymać wagę przed startem.