Nawet najbezpieczniejsza aktywność może zmienić się w sport ekstremalny, kiedy do gry włączają się trudne warunki pogodowe. Zimą wielu z nas z utęsknieniem wypatruje słońca i lata, które jawi się nam jako idylliczny okres dla biegaczy. Jednak zetknięcie z nim w rzeczywistości odczuwamy, pocąc się, męcząc, dłużej regenerując, a do tego jesteśmy zmuszeni zmniejszyć intensywność i objętość naszych kolejnych treningów. Wszystko to jest dalekie od przyjemnych biegowych doświadczeń i często staje się poważnym zagrożeniem dla jesiennej życiówki.
Na szczęście możesz wiele zrobić, by zmniejszyć efekty wpływu nadmiaru ciepła na Twój organizm. Wcześniej jednak warto zrozumieć, co się w nim dzieje, kiedy słupek rtęci się podnosi. „Wszystko sprowadza się do temperatury ciała i jej wpływu na wiele układów” – mówi profesor Stephen Cheung, który dowodził laboratorium na Brock University w Ontario w Kanadzie, badając wpływ środowiska na ergonomię ruchu.
Biegając w upale, temperatura wnętrza naszego ciała wzrasta z optymalnych 37-38 °C do 39-40 °C, a nawet powyżej. Przekroczenie przez głęboką ciepłotę ciała wartości 40-41 °C wiąże się z przegrzaniem.
„Mówiąc w skrócie, wzrost temperatury zmienia chemię mózgu i osłabia funkcje poznawcze – wyjaśnia Cheung. – Zmienia też przepływ krwi przez narządy wewnętrzne, może dojść do uszkodzenia przewodu pokarmowego i wytwarzania potencjalnie toksycznych wolnych rodników. Więc nie chodzi tylko o to, że z wyższą temperaturą czujemy się niekomfortowo”.
Jednym ze sposobów zapobiegania takim skutkom jest... regularne bieganie. Treningi poprawiają naszą formę przez szereg adaptacji organizmu sprzyjających lepszemu radzeniu sobie z gorącem. Poprawie ulegają m.in. mechanizmy termoregulacyjne, w tym zdolności do produkcji potu przez gruczoły potowe. Ich reakcja na wzrost temperatury ciała jest szybsza, a ciepło rozpraszane jest sprawniej.