Wiele osób biega z muzyką w uszach, ponieważ mają ułożoną specjalną playlistę, która motywuje ich do treningu (jeśli potrzebujecie wskazówek, jak ją ułożyć, znajdziecie je w tym artykule: Playlista biegacza: jak wybrać muzykę do biegania). Z drugiej strony dostajemy sygnały, że przez bieganie w słuchawkach łamie się niepisaną etykietę i dobre obyczaje towarzyskie.
„Mam wrażenie, że bieganie i słuchanie muzyki z empetrójki czy smartfona podczas startów lub grupowych treningów jest niegrzeczne. To trochę przypomina założenie klapek na oczy i ignorowanie innych” – pisała do nas w mailu Joanna T. z Warszawy.
Odgradzanie się murem muzyki podczas treningu ze znajomymi jest faktycznie, delikatnie mówiąc, nietaktowne. Uważamy, że fajnie czasami zamienić kilka słów z innymi, nawet obcymi biegaczami przed startem lub na trasie dyszki czy półmaratonu, a nie sprawiać wrażenia nieobecnego. Bo jak tu zagadać do kobiety albo faceta ze słuchawkami w uszach, czapeczką mocno naciśniętą na czoło i do tego w ciemnych okularach? Sami proszą się o ignorowanie – w porządku – nic na siłę.
Słuchawki w ruchu ulicznym
Nakazywanie biegania bez słuchawek po mieście przypomina ględzenie mamy z dzieciństwa, że masz się ciepło ubrać, bo złapie Cię przeziębienie. To bardzo dyskusyjna sprawa, bo rozsądek nakazuje stały kontakt z otoczeniem dźwiękowym miasta. Oczywiście karetki na sygnale, pogotowie, straż, czy nawet trąbienie usłyszysz nawet przez najlepiej odcinające dźwięki otoczenia słuchawki i stosunkowo głośnej muzyce. Problem w tym, że nie usłyszysz nadjeżdżającego cicho auta, którego kierowca myśli, że dotrze do Ciebie jego dźwięk i w porę go dostrzeżesz.
W słuchawkach nie usłyszysz także szmeru wydawanego przez nadjeżdżającego z tyłu rowerzystę lub jego dzwonka – a w brew pozorom to częsty konflikt i zagrożenie dla biegaczy. Wszystko przez to, że w mieście musisz często zmieniać tor biegu, wymijać słupki lub pieszych na chodnikach krzyżujących się ze ścieżkami dla rowerzystów.