Jasne: nie ma nic przyjemnego w zakładaniu na siebie kilku warstw i wychodzeniu z domu, gdy na zewnątrz wciąż ciemno, a lokalne chodniki przypominają tor przeszkód. Z drugiej strony, nie jest tajemnicą, że to chłodniejszy, jesienny sezon jest przez elitę postrzegany jako ten, w którym łatwiej pobiec naprawdę szybkie zawody.
Zanim więc sięgniesz po zimowy zestaw ratunkowy składający się z ciepłego koca, książki i potężnego wiadra herbaty, sprawdź, jak wykorzystać zbliżające się miesiące do zbudowania solidnej bazy, która pozwoli Ci w jeszcze lepszej kondycji wejść, a właściwie wbiec w nowy rok i nowy sezon.
Bieganie w mrozie = lepsza wydolność
Nasz organizm ma to do siebie, że najlepiej pracuje w określonej temperaturze. Podczas wakacyjnego wylegiwania się na trawie może nam się oczywiście wydawać, że im więcej, tym lepiej, a 20-25 stopni w cieniu to absolutne minimum, by mówić o komforcie, ale już nawet niewielki wysiłek fizyczny zmusi nas do zmiany perspektywy.
Zasada jest prosta: im bardziej intensywny ruch, tym niższa powinna być temperatura otoczenia, w tym także ta wytwarzana przez nasze ubrania. Badania przeprowadzone w St. Mary's University w londyńskim Twickenham, których celem było sprawdzenie wpływu pogody na możliwości biegaczy, pokazały, że to średniej zimowej temperaturze w Londynie (8 st. C) jest bliżej do „idealnej” temperatury do biegania, niż to było w przypadku średniej temperatury letniej (24 st. C). Biegacze mieli do wykonania trzy 40-minutowe treningi na 70% swoich możliwości.