Po co amatorowi trener, skoro każdy doskonale zna się na bieganiu? Wystarczy przysłuchać się rozmowom przed startem zawodów. Często ma się wrażenie, że uczestniczy się w sympozjum trenersko-fizjologiczno-dietetycznym. W końcu tytuły profesorskie poświadcza uczelnia Google i YouTube.
Ja jednak zdecydowałem się tę pierwszą wykorzystać do odnalezienia trenera z krwi i kości, który w ciągu 12 tygodni przygotuje mnie do startu w półmaratonie. Mogę śmiało powiedzieć, że zrobiłem casting. Jak nie chodzę do pierwszego lepszego dentysty, tak nie chciałem mojej formy oddawać w nieprofesjonalne ręce.
Przy wyborze brałem pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia trenera w pracy z amatorami, jakie ma wykształcenie, jak komunikuje się ze swoimi podopiecznymi, jakie sam osiąga wyniki i zaczerpnąłem języka u innych. Sito selekcji przeszedł Paweł Matner – fizjoterapeuta, trener biegowy, były wyczynowy biegacz, który do dzisiaj z powodzeniem startuje. Wiadomo, na stronie i Facebooku wiele można napisać.
Do Pawła przekonałem się po pierwszym darmowym treningu, kiedy opowiedział mi, jak wyobraża sobie moje przygotowania. Zrozumiałem, że ma wizję przyszłego treningu od A do Z, a nie szyje na bieżąco. Dogadaliśmy się. Mocny uścisk dłoni i zaczęła się moja trzymiesięczna przygoda.
Trening osobisty - początki
„Najpierw musisz nauczyć się dobrze biegać” – skwitował moje plany czasowe trener podczas pierwszego spotkania. Szybko wyliczył braki w technice, kontuzje, które przerabiałem w przeszłości, też nie były dla niego zaskoczeniem. Zawsze uważałem się za sprawną osobę, a na kilku ćwiczeniach udowodnił mi, że jeśli chodzi na przykład o ruchomość bioder, to „mam spore rezerwy”. Uspokajał, mówiąc: „Nie ma ludzi supersprawnych, są tylko źle zdiagnozowani”.
Ćwiczenia wzmacniające w rozgrzewce i trening siłowy miały te zaległości nadrobić. Dodatkowo trener nalegał na badania krwi. Wzbraniałem się jak przed płaceniem podatków, ale w końcu poszedłem. I co się okazało? Czułem się okazem zdrowia, co potwierdziła morfologia krwi. Tymczasem ferrytyna, białko biorące udział w transporcie żelaza, była na niskim poziomie jak na osobę, która ma aspiracje ostro trenować.
Wtedy dostałem wskazania dietetyczne, m.in. nakaz dbania o wit. C w diecie. „Jeżeli chcesz używać ciała jak samochodu wyścigowego, musisz mieć do tego odpowiednie paliwo” – usłyszałem.