Podobno nie raczkowałam – jak nauczyłam się chodzić, to od razu biegałam! Najpierw z pokoju do kuchni, potem przełaj w ogrodzie, wreszcie bieg na orientację – do szkoły. Podstawówka to zawody w biegach przełajowych, sztafety. Potem wielka biegowa pustynia, wreszcie bieg górski w Kraju Basków, od tego czasu się nie zatrzymałam.
Biegam i spotykam biegowych przyjaciół. Znajome mamy mają różne biegowe historie – to, co je łączy, to... biegające dzieci. Jeżeli sport jest obecny w domu na co dzień, rodzice coś trenują, to dzieci… No właśnie. Różnie to bywa: czasem bardzo chcą być tacy jak mama i tata, ale zdarza się, że odcinają się od „sportowych szaleństw” rodziców.
Oliwia, Zosia, Janek i Łukasz nie są zawodnikami, nie trenują biegania, ale każde z nich na swój sposób lubi ten sport. Jak to z dziećmi bywa, mają różne motywacje – a to żeby być tacy jak mama, a to żeby zdobyć medal, wreszcie zależy im na lepszej kondycji, a bieganie do tego się przydaje.
Mali (lub trochę więksi) bohaterowie są wysportowani, żadne z nich nie jest otyłe, biegają tak jak lubią – raz szybko, raz wolno, czasem z rodzicami. Ich cecha wspólna to uśmiech na twarzy i radość z przebiegniętych metrów lub kilometrów.
Etap I - zabawa w bieganie
Czy dziecko trzeba zmuszać do biegania? Nigdy w życiu, jeśli tylko nie zabijemy w nim radości z szybkiego przebierania nogami.
Z mamą
Wielu rodziców, zamiast wspierać swoje pociechy, funduje im już na starcie bieg z przeszkodami. Warto się zastanowić, jak mądrze trenować z dzieckiem, jakie dystanse są odpowiednie dla malucha, wreszcie czy lekkoatletyka pozostanie tylko hobby, czy stanie się sposobem na życie. Karolina Nadolska (znana pod swoim panieńskim nazwiskiem Jarzyńska) to świetna biegaczka. Biegła maraton w czasie igrzysk olimpijskich w Londynie, do niej należą rekordy Polski: w biegu na 10 000 metrów, 10 kilometrów i w półmaratonie. Od kilku tygodni jest mamą.
„Teraz, gdy jestem świeżo upieczoną mamą, nie planuję, że zostanę trenerką swojej córki – zastrzega biegaczka. – Na pewno pozna atmosferę obozów treningowych, będzie z nami na nie jeździć, ale czy będzie chciała ćwiczyć, to dopiero zobaczymy. Uważam, że to bardzo złe, kiedy rodzice realizują swoje niespełnione ambicje kosztem dzieci. Z całą pewnością przekażę córce, a właściwie sama to zauważy, że sport wyczynowy to ciężka praca. Uważam jednak, że sport mnie wychował: dzięki temu, że biegam wyczynowo, dużo się w życiu nauczyłam. Czasem były to trudne lekcje”.