Większość z nas nie startuje w zawodach dla pieniędzy, miejsca na pudle czy sławy. To chęć przeżycia sportowych wrażeń razem z biegową społecznością i sprawdzenia się w konfrontacji z innymi biegaczami sprawia, że zapisujemy się na biegi, płacimy, trenujemy, jedziemy i dobiegamy do mety.
Kiedy zapytasz trenera czy psychologa sportowego (albo redaktora Runner's World), jaki jest najlepszy sposób na zmotywowanie się do regularnych treningów, odpowiedź będzie jedna: zapisz się na bieg. Zawody nadają sens treningom i są argumentem, by wyjść na dwór, kiedy inne czynniki temu nie sprzyjają. Problem w tym, że biegowe święta nie są obchodzone przez wszystkich biegaczy.
Czy wyklucza Cię z ich grona fakt, że nie lubisz rywalizacji, płacenia za możliwość przebiegnięcia paru kilometrów albo po prostu trzymanie się wyznaczonego terminarza przygotowań nie jest Twoją mocną stroną?
Nie. Wielu biegaczy nie potrzebuje numeru startowego, by cieszyć się tą formą ruchu. Przekonaj się, że są inne cele niż meta i zbieranie medali, a niezwykłą atmosferę możesz poczuć także poza strefą startową.
Kocham to robić!
Biegacze należący do grupy startowych zapaleńców pewnie zapytaliby: „Skąd możesz wiedzieć, że nie lubisz zawodów, skoro nigdy nie próbujesz?”. Problem w tym, że część niestartujących biegaczy kiedyś posmakowała atmosfery zawodów i zakończyła to przeżycie słowami: „Nigdy więcej!”.
Podejście do biegania w kryteriach czasu i prędkości to dla wielu amatorów zupełnie nowe doświadczenie, niestety czasem nieco traumatyczne. Na szczęście kompletnie nieudane zawody nie muszą od razu zniechęcić do samego biegania.
Pokonywanie kilometrów bez wyznaczonego przez organizatorów celu wcale nie jest pozbawione sensu. Jeżeli czasy na mecie nie odzwierciedlają Twojego zapału i miłości do tego sportu, być może starty wcale nie są Ci potrzebne.
Nie należysz do grupy „zawodników”, jeśli irytują Cię ciągłe pytania o życiówki, dystanse i medale, a dużo więcej masz do powiedzenia o przeżyciach, samopoczuciu i otoczeniu, w którym biegasz. Podejście do treningów jako źródła energii, zabawy i przygód zmniejszy Twoje zapotrzebowanie na medale i zaliczanie kolejnych imprez masowych.
Zamiast zapisywać się na siłę na zawody, stawiaj sobie inne cele: bieganie w trudniejszym terenie, znalezienie towarzystwa w grupie biegowej, odkrywanie nowych ścieżek, wydłużanie dystansu. Takie osiągnięcia w biegowej codzienności też zasługują na oklaski i medale.
- Przyda Ci się: Wewnętrzna motywacja. To najtrwalsze i najpewniejsze źródło napędu do codziennych treningów. Trenuj dla siebie i ciesz się bieganiem samym w sobie.
Jasne, że windowanie pozycji w rankingach swojej grupy wiekowej i złamanie życiówki to cele motywujące, ale raczej krótkoterminowe. Puchar na półce i pęk medali na ścianie nie dadzą Ci gwarancji, że będziesz aktywnym biegaczem do późnej starości.
Musisz uświadomić sobie, za co naprawdę cenisz bieganie. Powodów jest wiele, m.in. uwalnianie się od stresu, utrzymywanie wagi pod kontrolą, sprawność fizyczna, czas dla siebie i na przemyślenia lub rozmowy ze znajomymi albo okazja do spędzenia czasu na łonie natury.
Uświadomienie sobie, co naprawdę jest dla Ciebie źródłem motywacji do treningów, pozwoli Ci czerpać frajdę z każdego biegu – nie tylko dlatego, że zbliża Cię on do kolejnego startu w sezonie.