Kiedy wspominasz swój ostatni bieg, już w kapciach w domu, wydaje Ci, że można było jeszcze przyspieszyć na ostatnich kilometrach. Może już nie pamiętasz, że Twoja próba pociągnięcia za szybszym zawodnikiem skończyła się porażką, bo nogi były jak z kamienia, serce zaczęło bić na alarm w gardle, a problemy z oddechem spowodowały kolkę giganta.
Prawda jest taka, że wraz z trwaniem biegu organizm zaczyna gasić pożary w różnych miejscach ciała. Tu zajmuje się topniejącymi zasobami paliwa, tam stara się zaradzić odpadkom przemiany materii zalewającymi Twoje mięśnie, do tego pilnuje temperatury i innych procesów. Zarządzanie kryzysowe w pełni, a Ty chcesz mu dołożyć jeszcze kolejnych zadań. Dlatego zaczyna strajkować, wywołując ból, który ma przytemperować Twoje zapędy do podkręcania tempa.
Liczba kryzysów w Twoim ciele decyduje, czy dostaniesz zielone światło na przyspieszenie. Dlatego zamiast walczyć z organizmem, znajdź z nim porozumienie, żeby wspólnie wyjść z opresji i następnym razem finiszować szybciej niż kiedykolwiek.
Problem: Nie mogę złapać tchu!
-
Przyczyna: Dług tlenowy.
-
Występowanie: Zaraz po mocnym starcie.
-
Rozwiązanie: Rozgrzewka z odcinkami intensywnego biegu.
Brak tchu można nazwać efektem pierwszego interwału. Kiedy robisz sesję z takimi przyspieszeniami, na początku ćwiczenie wydaje się jakieś takie pioruńsko trudne. Nogi ociężałe, jakby nie Twoje, a przecież wcześniej nieraz latało się już w takim tempie. Oddychasz jak przez słomkę, serce łomocze w klatce.
Ale już przy drugim i trzecim powtórzeniu wszystko wraca do normy. Doświadczasz wtedy braku synchronizacji między podzespołami Twojego organizmu. Mięśnie wołają o tlen, a serce i płuca nie nadążają z robotą, żeby go dostarczyć. Kiedy wrzucasz wyższy bieg, zapotrzebowanie na tlen natychmiast wzrasta, ale jest ono większe niż zdolności jego pozyskiwania.
Sprawdź: Zasady dobrej rozgrzewki
Jak w budżecie domowym, niespodziewane wydatki powodują, że musisz kombinować, gdzie znaleźć dodatkowe środki. Na szczęście kryzys trwa krótko: po 2-3 minutach wracasz do równowagi i tlenowej waluty jest wystarczająco. Straty są jednak poczynione, dług został zaciągnięty. Kiedy brakowało tlenu, mięśnie sięgnęły po zaskórniaki, czyli cenne beztlenowe zapasy energii. Jak przy każdej pożyczce, tutaj też są odsetki.
Podczas ich wykorzystania powstały uboczne skutki przemiany materii, które powodują, że Twoje mięśnie są zmęczone i ociężałe, dlatego może zabraknąć Ci sił na przyciśnięcie na ostatnim interwale lub w drugiej części zawodów. Nadszarpniętych zapasów nie da się łatwo uzupełnić, chyba że drastycznie zwolnisz. Żeby nie mieć problemu z długami i ciężkimi nogami, zastosuj taktykę gruntowania, czyli przygotuj się pod mocniejsze bieganie. Unikniesz wtedy syndromu pierwszego interwału. 10-20 minut przed treningiem lub zawodami zrób porządną rozgrzewkę.
Zobacz: Rozgrzewka przed bieganiem na każdy dystans
Po truchcie, przygotowaniu do pracy mięśni i stawów, zrób 3-4 odcinki w mocniejszym tempie. Na przykład: 45-60 sekund w tempie na 5 km. Takie ćwiczenia postawią organizm w stan gotowości od pierwszych sekund mocniejszego biegu i pozwolą złapać oddech przed sygnałem startera.