Jak nie biegać? 7 grzechów głównych biegacza

Kiedy bieganie przestaje być źródłem wytchnienia od codzienności, a staje się powodem frustracji i innych paskudnych dolegliwości, zapewne stoi za tym jeden z podstawowych błędów biegacza. Zrób porządny biegowy rachunek sumienia, a poprawisz swoje samopoczucie i wyniki.

7 grzechów głównych biegacza Piotr Roksowicz
rys. Piotr Roksowicz

Siedem grzechów głównych biegacza to oczywiście niejedyne możliwe przewiny w bogatym katalogu długodystansowców. Wiadomo - nikt nie jest święty.

Autor artykułu przyznaje się do popełnienia sześciu z wymienionych poniżej oraz kilkudziesięciu mniejszych grzeszków, których publicznie nie będzie wyznawał. Ale pokutę zrobił, to znaczy… wybiegał.

Pycha

Zaczynasz każdy trening za szybko i nie rozgrzewasz się

Bieganie długich dystansów uczy pokory i spokojnego rozkładania sił. Jednak są tacy, którzy jeszcze nie doświadczyli na własnej skórze, co to znaczy przebiec za szybko pierwsze kilometry w maratonie. Każdy trening zaczynają w tempie swojej życiówki na 1000 m z liceum.

"Bo ja kiedyś wygrywałam zawody w szkole i na pewno teraz też jestem taka sprawna", "Miałem dużo siły, nie wiem dlaczego złapały mnie skurcze, chyba to brak preparatu X" - słychać potem jako usprawiedliwienie z ust zasapanych lub kulejących sprinterów.

Zderzenie z rzeczywistością jest bardzo bolesne. Tym bardziej, jeśli ignoruje się dynamiczną rozgrzewkę przed treningiem i przygotowanie sprawnościowe do biegania na pełnych obrotach. Przypominamy, że mięśnie rozgrzane to mięśnie lepiej pracujące, bardziej elastyczne i mniej narażone na naderwania.

Rozkręcaj się stopniowo na treningu

Proponujemy Ci wprowadzić żelazną zasadę: swój każdy trening zaczynaj od 10 minut truchtu i choć 5 minut dynamicznych ćwiczeń ogólnosprawnościowych. Potem możesz stopniowo podkręcać tempo. Pamiętaj, że długodystansowca poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna.

7 grzechów głównych biegacza Piotr Roksowicz
rys. Piotr Roksowicz

Chciwość

Chcesz w pierwszym roku startować w maratonie

Każdy początkujący biegacz robi astronomiczne postępy treningowe. W pierwszym roku biegania nie ma w jego głowie żadnych ograniczeń. I to oczywiście dobrze, o ile nie zapomina, że chcieć za wiele to grzeszyć przeciwko duchowi sportu.

Chciwemu biegaczowi nie wystarcza pierwsza pokonana "dycha", na endorfinowej fali zapisuje się na półmaraton, a w głowie już mu świta, że przecież na jesieni będzie wiele maratonów.

Nie daj Boże, ktoś mu szepnie na ucho, że to triathlonowy Ironman jest dla prawdziwych twardzieli, albo że największym kozactwem jest zrobienie Korony Maratonów w jednym sezonie... Chciwy startuje dużo: z początku w każdych zawodach się poprawia, ale organizm może w końcu powiedzieć "Basta!". Tym bardziej, jeśli start w maratonie nastąpi za szybko: ośmiu na dziesięciu biegaczy w takim przypadku przypłaci to przeciążeniem lub inną kontuzją.

Powoli dąż do celu

Delikatnie ostrzegamy, byś w pierwszych dwóch sezonach powściągnął swoją żądzę wygrywania i startowania. Jeśli chcesz naprawdę dobrze i bez urazów wystartować w maratonie, zacznij od dystansów 5 i 10 km w ciągu pierwszego roku.

Pod koniec tego sezonu możesz dopiero spróbować sił w półmaratonie, który powtórzysz wczesną wiosną w drugim roku przygotowań. A na jesieni maraton, w którym życiówka będzie na pewno smakować szczególnie.

7 grzechów głównych biegacza Piotr Roksowicz
rys. Piotr Roksowicz

Nieczystość

Startując w zawodach, nie grasz fair

Bieganie amatorskie jest sportem dla mas, ale obowiązują w nim określone reguły, za których złamanie w sporcie zawodowym grozi dyskwalifikacja. Niestety, biegających nie fair wciąż spotyka się na maratonach. Jedno z małżeństw startujących w biegach ulicznych potrafi wskoczyć na trasę w połowie dystansu, zachowując większą świeżość na ostatnie kilometry.

Są tacy, którzy wychodzą z założenia, że nie szkodzą, uczestnicząc w biegach bez opłaty startowego, argumentując: "W takim tłumie nikomu nie przeszkodzę, nikt się nie kapnie, czas zmierzę sobie sam, co najwyżej wezmę na mecie medal na pamiątkę, w końcu mają ich dużo. No i może jeszcze wodę...".

Wiele osób ewidentnie skraca sobie trasę (np. biegnąc o pętlę mniej, co nie zawsze wychwycą sędziowie). Przypominamy też, że zabronione jest prowadzenie części dystansu przez osobę postronną, które biegnie lub jedzie na rowerze. O dopingu aż wstyd wspominać, ale nawet w sporcie amatorskim zdarzały się spektakularne wpadki biegaczy, którzy do dziś uważają się za świętych.

Nie oszukuj siebie

Jeśli grasz nieczysto, to pewnie najczęściej ujdzie Ci to na sucho, ale pomyśl, kogo w tym momencie oszukujesz. Odpowiedź brzmi: przede wszystkim siebie.

Jeśli więc nie chcesz być mistrzem oszukiwania, to w celu autoterapii polecamy Ci obejrzenie "Rydwanów ognia" i zwrócenie uwagi na zasady, które leżały u podstaw ruchu olimpijskiego. A potem wyobrażenie sobie, że gość, który wyprzedził Cię na finiszu na ostatnich zawodach i sprzątnął sprzed nosa medal, nie trenował, tylko faszerował się sterydami. Miło?

7 grzechów głównych biegacza Piotr Roksowicz
rys. Piotr Roksowicz

Zazdrość

Słuchasz "dobrych" rad innych i wprowadzasz je w życie na każdym treningu

"Chcę biegać tak jak on!", "Kurde, jak ona to robi, że złamała 3 godziny w maratonie?!", "Słyszałem, że mój lokalny rywal robi przyspieszenia, też mi się przydadzą".

Zazdrośnik będzie za każdym razem starał się trenować tak jak inni. Wypróbuje każdą cudowną metodę zasłyszaną w towarzystwie, sprawdzi w dowolnej kolejności trening interwałowy, zabawę biegową, czterysetki przeplatane osiemsetkami, zasmakuje dynamicznej jogi, wioseł, półprzysiadów ze sztangą, będzie biegał dynamiczne zbiegi i intensywne podbiegi. Czyli zrobi wszystko, żeby metodami, które stosują lepsi, pobić ich wynik.

Najczęściej brak w tym wszystkim konsekwencji i wiedzy na temat tego, jak każdy trening wpływa na jego własny organizm. Efekty to szarpane przygotowania (przetykane urazami), stopniowe zdziwaczenie i frustracja, kiedy okazuje się, że na mecie docelowego biegu ma czas o minutę gorszy niż w zeszłym roku, kiedy trenował własnym rytmem.

Korzystaj mądrze z porad

Zazdrosnemu o wyniki i treningi konkurencji proponujemy, by każdą z "cudownych" metod sprawdził w dłuższych okresach czasu. Omijaj szerokim łukiem treningi skomponowane tylko i wyłącznie z wysiłku beztlenowego.

Jeśli nie możesz powstrzymać się z eksperymentowaniem i uwielbiasz porady innych, każdą z nowych metod stosuj raz na tydzień z dwa razy mniejszą intensywnością, niż to robi Twój rywal. Skup się na swoich potrzebach i swojej ścieżce, bo ulegając zazdrości, łatwo z niej zboczysz.

7 grzechów głównych biegacza Piotr Roksowicz
rys. Piotr Roksowicz

Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu

Jesz dużo tuż przed treningiem

To najbardziej popularny z grzechów głównych początkujących biegaczy. Tryb życia (pracy lub szkoły) zmusza Cię do pośpiechu. Każda minuta jest cenna, więc jesz w pośpiechu, o nieregularnych porach, często tuż przed treningiem.

Potem organy trawienne poddawane są wstrząsom, żołądek jeździ w górę i w dół jak rollercoaster. Posiłek, zamiast być paliwem, staje się dla Ciebie zbędnym balastem. Często towarzyszy Ci kolka. Wypicie litra wody też obciąża Cię zamiast nawodnić. Nieumiarkowanie często kończy się dwiema niekontrolowanymi reakcjami fizjologicznymi. Zamiast skupić się na treningu, będziesz rozpaczliwie szukał toalety lub powstrzymywał się przed wymiotami. Ekonomicznie rzec biorąc, tak czy siak, stracisz wydane na posiłek pieniądze...

Zmień pory posiłków

Często idziesz na trening z pełnym żołądkiem? Wprowadź zasadę zachowania minimum 1,5 godziny odstępu między głównym posiłkiem a treningiem (w przypadku ciężkich sesji minimum 3 godziny).

Jeśli już nie masz wyjścia, na kilkanaście minut przed bieganiem wypij pół szklanki ciepłego napoju, 150 mililitrów napoju izotonicznego i zjedz banana, ewentualnie dwie kostki gorzkiej czekolady. Nie powinno Ci to zalegać na żołądku, a z drugiej strony zabezpieczysz się przed nagłym spadkiem energii.

7 grzechów głównych biegacza Piotr Roksowicz
rys. Piotr Roksowicz

Lenistwo

Nie urozmaicasz treningu i biegasz zawsze tę samą trasą tym samym tempem

Człap, człap, noga za nogą. Ta sama, "ulubiona" trasa, ten sam czas treningu - w ten sposób niektórzy spędzają miłe chwile na nicnierobieniu. A jednak bieganie to nie wędkarstwo, bo przyzwyczajenie rozleniwia nie tylko umysł, ale i organizm.

Szybko nie będzie dostawał żadnych bodźców treningowych i o jakichkolwiek postępach możesz zapomnieć. Nawet jeśli wydaje Ci się, że masz wytrenowane ciało, może okazać się, że jesteś tylko mistrzem świata na pętli wokół Twojego osiedla. To chyba słaba motywacja i wątpliwa sława...

Poszukaj nowego

Sugerujemy, byś przynajmniej raz na tydzień podjechał 3-4 przystanki do nowego parku lub po prostu skierował się w przeciwną stronę w stosunku do swojej rutynowej trasy.

Wybierz teren falisty, wprowadź też pod koniec rozbiegania ożywcze przebieżki. Raz na jakiś czas po 15-minutowym truchcie i lekkim rozciąganiu wprowadź zabawę biegową - na przykład 5-8 razy biegnij przez 2 minuty w szybszym tempie, przedzielając odcinki biegowe 3 minutami wolnego truchtu.

7 grzechów głównych biegacza Piotr Roksowicz
rys. Piotr Roksowicz

Gniew

Wkurza Cię brak rezultatów, jesteś niecierpliwy

Bieganie długich dystansów wymaga cierpliwości. Wytrzymałość jest cechą, która kształtowana jest w czasie, dlatego nie ma co denerwować się okresowym brakiem rezultatów.

Nerwus o tym nie pamięta i spodziewa się cudów co najmniej dwa razy szybciej, niż to możliwe. Jeśli pobiegnie 45 minut na 10 km, a w następnym starcie 46 minut - chodzi sfrustrowany i obrażony na "całe to bieganie".

W kolejnym starcie mówi sobie, że musi złamać kolejną granicę swoich możliwości. Jeśli i to nie nadchodzi, rzuca bieganie w diabły i wraca do niego, gdy złość mu minie. Często w rozmowach z innymi biegaczami potrafi kilometrami rozpamiętywać porażki i nerwowo reaguje na sugestie zabawowego traktowania zawodów.

"O nie, to nie dla nerwusa, w końcu dawka adrenaliny nikomu nie zaszkodziła" - powtarza dla usprawiedliwienia.

Spróbuj wyluzować

Jeśli nie chcesz stać się nadreaktywnym czy sfrustrowanym biegaczem, weź przed każdym treningiem kilka głębokich wdechów. Wciągaj powietrze nosem, wypuszczaj ustami. Staraj się oddychać przeponą, obserwuj swój brzuch - powinien stopniowo napełniać się powietrzem przy wdechu i opadać przy wydechu.

W trakcie treningu podnieś głowę do góry, biegaj w parku lub lesie, a nie przy trasie szybkiego ruchu i w tłoku, gdzie każdy, łącznie z innymi biegaczami, będzie Cię wkurzać. Potraktuj kolejne zawody czysto towarzysko. Ustaw się w ostatniej grupie, pomóż początkującym na trasie i baw się bieganiem. Na następnym starcie będziesz bardziej wyluzowany i masz szansę na życiówkę. Pamiętaj, jeszcze nikt nie pobiegł dobrze maratonu, będąc napiętym jak struna!

Zobacz także:

RW 11/2011

REKLAMA
}