Utrzymywanie stałego tempa na kolejnych kilometrach jest często zwyczajnie nieopłacalne. Pokonanie kilometrowego odcinka pełnego wzniesień w tym samym czasie, co poprzednie płaskie odcinki, będzie bardzo ciężkie i kosztowne (o ile w ogóle wykonalne). Takie katowanie organizmu narzuceniem określonego międzyczasu lepiej zostawić na specjalnie do tego przeznaczony trening.
Żeby naprawdę kontrolować bieg, trzeba zrezygnować z liczenia mijających sekund, a zacząć wsłuchiwać się w swój organizm. Nie napieraj na siłę na każdym kilometrze, żeby utrzymać tempo, ale utrzymuj taki sam poziom intensywności. Pozwól sobie na dodatkowe sekundy na podbiegach, bo zaoszczędzone siły pozwolą Ci przyspieszyć, gdy teren przestanie się przed Tobą wznosić.
Właściwa intensywność jest kluczem do ukończenia każdego biegu. Uparte trzymanie się założonego tempa i niereagowanie na sygnały organizmu kończy się odwrotnie niż byśmy sobie tego życzyli.
Te same reguły dotyczą treningów. Każdy trening ma określony cel. Może nim być regeneracja albo podniesienie progu mleczanowego. Trenując na innym poziomie tętna niż wskazywałby na to założony cel, nie osiągniesz zamierzonego rezultatu. A przecież nie po to poświęcasz na trening swój czas i energię.
Pozostaje więc pytanie: jak właściwie dobrać obciążenie do konkretnego treningu? Najlepiej i najprościej przy pomocy pomiaru tętna. Niektórzy, zamiast zliczać uderzenia serca, wolą kontrolować poziom odczuwalnego wysiłku. Obie metody są skuteczne i pozwalają uzyskać maksymalnie dużo z każdego treningu.
Trening pod dyktando serca
Tętno można mierzyć za pomocą pulsometrów albo wyczuwając pod palcami puls na tętnicy promieniowej na nadgarstku lub na tętnicy szyjnej. Pomiary tętna to obiektywny sposób na skontrolowanie, jak ciężko nasz organizm pracuje. Serce pozwala naszym nogom biegać, więc to ono powinno decydować, jak mamy trenować.
Wsłuchanie się w serce jest najlepszym narzędziem do poprawy wyników i naszego samopoczucia. Kiedy przychodzi czas na regenerację, musimy mieć pewność, że nie przekraczamy pewnego poziomu intensywności, bo zamiast regenerować siły, pozbawimy się ich resztek.
Pracując w określonym zakresie pilnujemy, żeby tętno znajdowało się w konkretnym przedziale procentowym naszego indywidualnego tętna maksymalnego, opisywanego skrótem Tmax albo HRmax (ang. maximal heart rate). Na przykład 65%-70% to lekki bieg, a 95%-100% to wytrzymałość tempowa (zobacz tabelę na końcu artykułu).