Pewnie znasz to uczucie, gdy za oknem plucha, szare chmury prawie wiszą nad głową, a wszystko w środku krzyczy, by nie ruszać na trasę. Ale robisz to: wychodzisz z domu i pokonujesz swoje 8 km. Dosyć szybko czujesz, że pracujesz mocno, nogi robią się ciężkie, a z każdym kilometrem tego ciężaru przybywa. Niby fajnie, że masz zrobiony trening, ale masz wrażenie, że coś jest nie tak. Tylko co?
Często biegacze stawiają sobie pytanie, jak biegać, by za każdym razem, gdy kończą trening, mieć ochotę na następny. To łagodna wersja pytania: „Jak biegać bez nienawiści do biegania?”. Na szczęście odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. To lekki bieg, który w nomenklaturze angielskiej określany jest jako „easy run”. Czasami możesz trafić na określenie „bieg regeneracyjny”.
Lekki bieg nie oznacza jednak, że jest to wolny bieg. To ten rodzaj treningu, który wykonujesz na co dzień, gdy nie robisz biegu tempowego, długiego wybiegania, interwałów czy treningu szybkościowego. Tu nie liczy się ani tempo, ani dystans. Określa go wysiłek: ma być lekko. A to sprawia, że jego parametry zależą nie tylko od tego, jakim jesteś biegaczem, ale też od tego, jak się czujesz danego dnia.
Bo celem easy run jest biec po prostu lekko. Robisz to, by przygotować się do mocnych treningów albo się po nich zregenerować. Robisz je, by wypracować nawyk ciągłego biegania, by mieć bazę do wypracowania siły i wytrzymałości. Robisz je, by odzyskać spokój i radość, które zaburzyły wcześniejsze wydarzenia w ciągu dnia. Robisz je, bo czynią Cię lepszym biegaczem. Kto by nie chciał robić takich treningów, by osiągnąć to wszystko?
Lekki bieg nie jest oznaką słabości. Co dziwne, jest dość trudny do wykonania przez biegaczy. Przez lata pewnie wpajano Ci, że bieganie ma boleć. Że spokojne wybiegania to tak naprawdę „śmieciowe” kilometry. Dlatego tak wiele biegów zaczynaliśmy za szybko, przez co na końcu było naprawdę ciężko i kończyliśmy nie do końca zadowoleni z tego, jak było na trasie. A im więcej takich biegów, tym większe prawdopodobieństwo, że w końcu niektórzy po prostu odpuszczają bieganie.
Popatrz choćby na to, jakie jest nasze podejście do danych: zwykle mają być wyznacznikiem sukcesu. Jak szybko było? Jak daleko? Ile czasu mi to zajęło? Żeby było jasne: liczby w bieganiu są OK. Ale jeśli chcesz biegać latami i przez cały ten czas cieszyć się kolejnymi wyjściami na trasę, to musisz sobie umieć znaleźć też inne wyznaczniki sukcesu niż tylko wskazania zegarka.