Szybciej, wyżej, mocniej – dewiza ruchu olimpijskiego, ale też mantra, którą powtarzają sportowcy. Bo jeśli start, to tylko po rekord. Bo rekord to premie od organizatorów i bezcenny czas antenowy. A obecność w mediach to znów wypłaty tantiem od sponsorów. Dlatego w świecie sportu tajemnica szybkości jest poszukiwana jak kamień filozoficzny.
44 km/h - najwyższa zarejestrowana prędkość człowiekaNagroda wysoka, ale poszukiwania niełatwe. Trafnie podsumował to Roger Bannister, który jako pierwszy złamał granicę czterech minut na milę i był znanym neurologiem: „Ciało człowieka jest całe wieki przed fizjologami. Tworzy tak skomplikowane powiązania między sercem, płucami i mięśniami, że są one jeszcze zbyt zawiłe dla naukowców”.
Ośrodki badawcze nie zamierzają składać broni i gonią sekrety ciała. Dlatego pytanie: „Czy padną nowe rekordy świata?” jest bezzasadne. Padną, nie wiadomo tylko, kiedy to się stanie. „Od 30 lat, czyli od zakończenia mojej kariery, ciągle jestem pytany, czy już osiągnęliśmy maksimum swoich możliwości – mówi Marian Woronin, najszybszy Polak, z życiówką 10,00 s na 100 metrów. – Kolejni rekordziści będą się pojawiać. Bo muszą! Tylko zatrzymanie finansowania w sporcie sprawiłoby, że sportowcy przestaliby łamać bariery czasowe”.
Co tak wolno?
Wiszące w powietrzu kolejne rekordy dają poczucie, że nie tylko technologicznie osiągamy szczyt rozwoju, ale i pod względem fizycznych możliwości też jesteśmy coraz lepsi. To pozwala myśleć, że Usain Bolt, posiadacz rekordu świata na 100 m i najwyższej zarejestrowanej prędkości biegu człowieka (44 km/h), jest nie tylko najszybszym człowiekiem na świecie obecnie, ale najszybszym, jakiego kiedykolwiek nosiła Ziemia. Jest jednak duża szansa, że byli szybsi.