Po fali mody na bieganie coraz więcej osób zaczyna romansować z triathlonem. Nic dziwnego. Po przebiegnięciu kilku maratonów, a może spróbowaniu nawet ultra, poprawieniu paru życiówek, zaczyna brakować adrenaliny, która towarzyszyła początkom przygody z bieganiem. Tę oferuje triathlon. Dodatkowo w pakiecie dostajesz lepszą sylwetkę, spalony zbędny tłuszczyk, więcej ogólnej siły i masz też dobry powód, żeby kupić masę nowych sportowych gadżetów.
Jak bieganie to nie tylko maratony, tak triathlon to nie tylko Ironman (w sumie 4 km pływania, 180 km na rowerze i maraton biegiem). Jest wiele imprez organizowanych na krótszych dystansach, a nawet takie rozgrywane pod dachem, tzw. indoor triathlon.
Nie jest to bułka z masłem – w końcu zaczynasz treningową pracę na trzy etaty. Z drugiej jednak strony trening będzie urozmaicony. Dzięki bieganiu masz już solidne podstawy, żeby zabrać się za triathlon. Teraz pozostaje opanować dwie kolejne dyscypliny. Da się to zrobić tak, by plan dnia nie pękł w szwach.
Pływanie – część pierwsza triathlonu
Prowadź dzienniczek treningowy
Policz, ile ruchów obecnie potrzebujesz, żeby pokonać jedną długość basenu. Początkujący notują wynik na poziomie 18-30 na 25-metrowym basenie. Im bardziej wydajnym pływakiem będziesz się stawać – a to nieuniknione przy regularnych treningach – ta liczba zacznie spadać. Przyjdzie czas, że długość basenu zrobisz w 12 ruchach. To prosty sposób, żeby śledzić swoje postępy na bieżąco.
Pływaj poprawnie technicznie
Zdarza się, że początkujący triathloniści pływają żabką lub pieskiem. Najbardziej efektywny jest jednak kraul. Jeżeli dopiero zaczynasz pływać, umów się na lekcje z instruktorem, żeby nie popełniać podstawowych błędów. Przyda się też bardziej doświadczonym, żeby oko specjalisty skorygowało ich technikę. Wszystkich błędów nie da się samodzielnie wyeliminować.
Zobacz też: Biegacz na basenie: trening i odnowa w wodzie