Ucieczka na maratonie
Constantina Tomescu-Dita, Rumunka znana z szarpania tempa, nie była uważana za faworytkę na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Miała co prawda niezłą życiówkę – 2:21 – ale na karku aż 38 lat. W stolicy Chin nikomu się nie spieszyło.
Zawodniczki pierwszą część dystansu pokonywały w tempie 3:31-3:41/km, co dla większości z nich było tempem niemal spacerowym. Tuż przed półmetkiem na czoło wysunęła się Rumunka, która nagłym szarpnięciem oderwała się od grupy i zaczęła uciekać z prędkością około 3:20/km. Jej przewaga powiększała się aż do 1:10 na 7 km przed metą.
Dita utrzymała tempo i zdobyła olimpijski laur dzięki zaskoczeniu przeciwniczek i pokonaniu drugiej części dystansu niemal 4 minuty szybciej niż pierwszej.
Zobacz też: Maraton: Ostatnie dni przed startem, taktyka biegu i dieta
Kiedy przyspieszyć na maratonie?
Inaczej było z Kenijczykiem Danielem Wanjiru, który w męskiej rywalizacji bez przerwy walczył o prowadzenie z grupą rywali. Mimo że od początku zawodnicy narzucili szalone tempo, a Kenijczyk był stosunkowo młodym zawodnikiem, jego życiówka w półmaratonie (58:44 – ówczesny rekord świata) dawała mu zapas prędkości.
Dzieciństwo spędzone w Japonii i treningi w tym kraju pomogły mu wypracować tolerancję na wysokie temperatury i wilgotność. Wanjiru cały czas trzymał się czołówki, a dobił rywali przyspieszeniem na około 37. kilometrze. Jego przewaga stopniowo rosła, a do złotego medalu dołożył (wciąż aktualny) rekord olimpijski – 2:06:32.