Zdjęcia i filmiki z biegów w XX wieku wywołują dzisiaj uśmiech na twarzach. Proste koszulki, krótkie szorty i buty niewiele różniące się od tych od garnituru. Obraz dopełniają fryzury: krótko z przodu, długo z tyłu i bujny wąs. Ówcześni biegacze wyglądają jak przybysze z innej planety.
Swoją drogą to samo oni pewnie powiedzieliby o nas. Nie tylko chodzi o osobliwą modę, ale też o przepaść technologiczną. Dzisiaj każdy Kowalski ubiera na siebie sprzęt wykorzystujący najnowsze osiągnięcia techniki. Buty oddają energię, koszulki chłodzą, spodenki wyszczuplają. Te cuda w rękach zawodowców spowodowały, że obecnie osiągane są coraz lepsze rezultaty. Niestety, w przypadku amatorów tak dobrze nie jest.
Średni czas w maratonie w 1980 roku dla mężczyzn wynosił 3:32, a dla kobiet 4:03. Dziś to odpowiednio 4:20 i 4:46. Do biegania i do maratonów garną się tłumy, a wtedy była to zabawa dla węższego, być może śmiesznie ubranego, ale lepiej wytrenowanego grona. Bieganie stało się dostępne niemal dla każdego, a naukowcy czy producenci sprzętu dbają o to, żeby biegało Ci się coraz lżej i coraz szybciej.
Oczywiście nie robią tego całkiem bezinteresownie, licząc na krociowe zyski od rzeszy biegaczy. Nie można jednak lekceważyć mądrości starej szkoły. Biegacze z pierwszego pokolenia boomu na tę dyscyplinę bez wszystkich dzisiejszych nowinek osiągali bardzo dobre wyniki. Teraz mogą Ci pomóc w poprawieniu Twoich rezultatów.
Zobacz też: Historia biegania. Od prehistorii do współczesności