Magiczną liczbą w świecie biegaczy jest 180 – czyli idealna kadencja (liczba kroków stawianych na minutę). Po tym jak Jack Daniels wnikliwie obserwował biegaczy długodystansowych na IO w Los Angeles i zauważył, że prawie wszyscy mają taką częstotliwość kontaktu z ziemią, magia „180” wraca jak bumerang.
Badacze ciągle się nad nią pochylają. Potwierdzają, że taka kadencja minimalizuje zbyt długie kroki, które poprzez nienaturalne skręcanie tułowia szybciej męczą. Poza tym zmniejsza siłę uderzenia, jaką absorbują nogi, czyli obniża ryzyko kontuzji. I najważniejsze, więcej kroków na minutę to dłuższy pokonany dystans, w efekcie szybciej jesteś na mecie. Dlatego biegacze powinni dążyć do takiej częstotliwości (Czytaj więcej o idealnej technice biegu: Prawidłowa technika biegu. Jak biegać poprawnie?).
Okazuje się jednak, że kadencja jest całkowicie zależna od tempa. Potwierdzają to też obserwacje olimpijczyków. Lekki bieg od mocnego startu na 5 km może się różnić nawet o 20 kroków. Jeżeli Twoja kadencja w tempie na „piątkę” jest poniżej 180, to warto nad nią popracować.
Ile powinna wynosić kadencja w bieganiu?
Policz swoje kroki na wszystkich prędkościach, jakie osiągasz biegając od 5 km do maratonu. Weź na trening stoper lub telefon komórkowy z taką funkcją. Ustaw, żeby odmierzył 30 s. Kiedy zaczniesz biec w danym tempie treningowym, np. docelowym na maraton, utrzymuj je przez co najmniej minutę.