Kobiet amatorek biegania jest coraz więcej, o czym świadczą chociażby oficjalne statystyki zawodów biegowych. Słupki jednak mogłyby rosnąć dużo szybciej. Dlaczego my, kobiety, nie biegamy? Bo praca, bo dom, bo dzieci, bo nie wiadomo, jak się do tego zabrać, bo jestem za stara, bo nie wypada, bo nie mam gdzie, a w ogóle to chcę zacząć biegać, tylko trochę później... Powodów, żeby nie zakładać regularnie butów do bieganie mamy mnóstwo.
Sama doskonale znam te wymówki. Kiedyś bieganie kojarzyło mi się ze straszliwym wysiłkiem, teraz, gdy mam za sobą parę maratonów i wiele biegów na krótszych dystansach, uważam, że to niesamowita frajda. A Ty, dlaczego boisz się biegania?
1. Złe wspomnienia
Każda z nas ma jakieś traumatyczne wspomnienia związane z bieganiem. Mnie zawsze kojarzyło się ono z wyczerpującym wysiłkiem na lekcjach wychowania fizycznego, zwieńczonym omdleniem. Przykre doświadczenia na krótkich i średnich dystansach sprawiły, że biegać nie odważyłam się przez kilkanaście lat. Teraz jestem o wiele mądrzejsza, wiem, że moje trudności w bieganiu wtedy to norma. Przyczyną była fizjologia: budowa ciała, mała masa mięśniowa, hormony. Na szczęście, z tego się wyrasta.
2. Brak wiary we własne możliwości
Motywacja jest najtrudniejszą sprawą w sporcie. Przekonałaś się o tym już na kilku pierwszych treningach, gdy po 10 metrach nie mogłaś złapać tchu. I jak każda z nas pomyślałaś sobie: „Nie dam rady, to nie dla mnie”. Otóż mam dla Ciebie dwie informacje – jedną dobrą, druga złą.
Dobra jest taka, że szybkie męczenie jest fizjologiczną sprawą; zła – że biegać bez zadyszki i zmęczenia będziesz dopiero po 6 miesiącach treningów. Nie załamuj się i wytrzymaj te pół roku. Marsz przeplataj z biegiem, tak jak dyktuje Ci organizm. Zaufaj mu.