Biegacze, myśląc o mięśniach, skupiają się głównie na sile i wytrzymałości mięśni czworogłowych, dwugłowych, łydek itd. Fizjologowie lubią dzielić je jednak na wolno- i szybkokurczliwe.
Większość z naszych 600 mięśni (około) składa się zarówno z jednych, jak i drugich włókien, które różnią się między sobą możliwościami produkowania mocy i energii. Włókna wolnokurczliwe (typ I) mają mniejszą moc, ale większą wytrzymałość. Szybkokurczliwe (dwa rodzaje: IIa i IIb) są mniej wytrzymałe, ale mogą wytworzyć więcej siły. W czasie biegu pracują wszystkie, ale w zależności od tempa wykonują łatwiejszą lub cięższą pracę.
Kiedy biegniesz wolnym, spokojnym tempem, pracują głównie włókna wolnokurczliwe. Kiedy je nieco podkręcisz, będzie się ich włączało do roboty coraz więcej. Przy średnim tempie potrzebujesz już jednak włókien IIa, a kiedy przechodzisz do sprintu - nie dasz rady bez typu IIb.
Które włókna są Ci bardziej potrzebne?
Jako biegacz raczej długodystansowy możesz myśleć, że właściwie potrzebujesz tylko włókien wolnokurczliwych. Ale nawet maratończycy potrzebują wsparcia włókien IIb. Otóż na samym początku biegu pracują I i IIa. Wraz z pokonywanym dystansem, kiedy Twoje zapasy glikogenowe w mięśniach kurczą się coraz bardziej, trzeba sięgać do rezerw. I tutaj bardzo przydają się włókna najszybsze. Jeśli więc nie chcesz pod koniec dystansu stanąć jak samochód z pustym bakiem, musisz trenować w taki sposób, by nauczyć się korzystać z zapasów na czarną, biegową godzinę.
Trening na szybkosć
By mieć pewność, że włókna szybkokurczliwe uratują Twój wynik przy szybkim biegu na 5 km albo na ostatnich kilometrach maratonu, musisz włączyć kilka treningów szybkościowych do Twojego tygodniowego planu.