Już samo uczucie euforii, kiedy biegniesz bez zmęczenia, jest nagrodą za oderwanie tyłka z kanapy i regularne trenowanie. Do tego masz bonusy zdrowotne: większą odporność, lepsze krążenie i niższe ciśnienie krwi, wolniejsze procesy starzenia się oraz brak nadwagi. Wszystko dzięki wzmożonej pracy organizmu. Płuca powiększają objętość, a serce przepompowuje więcej krwi w czasie jednego uderzenia - u osoby niewytrenowanej objętość serca wynosi 600-700 cm3, u biegaczy 1000-1400. Powiększa to dawki tlenu niezbędnego organizmowi podczas wysiłku.
By to wszystko osiągnąć, wcale nie musisz się spieszyć. Wręcz odwrotnie. Jeśli coś Ci dolega, w pierwszej kolejności wykonaj niezbędne badania i odwiedź lekarza, by sprawdzić, na jaki trening pozwala stan Twojego zdrowia (przede wszystkim układ krążenia). Także ortopedę, by pomógł Ci ustalić, jakich butów będziesz potrzebował. Dobrze dobrane, uchronią stawy przed kontuzjami. To buty stanowią o różnicy pomiędzy przyjemnością a drogą przez mękę.
Truchtaj i rozmawiaj
Zaczynając bieganie, zapomnij o szybkości i pokonywanym dystansie. Przynajmniej na razie. Na początku najważniejszy jest czas, w którym biegasz. Tak dobieraj tempo, byś mógł jeszcze odpowiedzieć na ewentualne „dzień dobry" i bez wywalania języka przedstawić się spotkanym po drodze amatorkom biegania. Możesz po prostu truchtać.
Tętno powinno wynosić 60-70% tętna maksymalnego (obliczonego ze wzoru: HRmax = 220 - wiek). Z czasem możesz stosować bieg określany przez trenerów biegania jako łagodny, czyli w zakresie 70-80% HRmax. Ale nie szarżuj. Być może dla zawodników jest to podstawowy środek treningowy, ale szybko przekonasz się, że łagodny oznacza u nich coś zupełnie innego, niż u zwykłych śmiertelników.