Mnóstwo niedzielnych biegaczy oczekuje cudów. Kupują buty, dresy, przebiegną się raz czy dwa i – nie widząc rezultatów – rzucają to w diabły, bo przecież mieli się lepiej poczuć. No i przede wszystkim – schudnąć. Jednak odchudzanie to proces wymagający zaangażowania nie tylko mięśni, ale i umysłu. Szeroko opisaliśmy ten temat tutaj: Forma w górę, waga w dół: odchudzanie w biegu.
W odchudzaniu nie wolno zapominać o absolutnie podstawowej zasadzie: żeby zrzucić wagę, musisz spalać więcej kalorii, niż ich zjadasz - inaczej mówiąc, musisz wypracować ujemny bilans kaloryczny. Jaki z tego wniosek? Taki, że chudnięcie zależy nie tylko od tego, ile biegasz, ale również od tego, ile i jak jesz. Przebiegnięcie trzech kilometrów pozwala spalić około 200 kcal. Żeby zrzucić 1 kilogram masy, musisz spalić około 7000 kcal.
Jak zatem łatwo policzyć, by zrzucić kilogram tylko za pomocą biegania, musisz przebiec około 100 kilometrów bez zmian w diecie. I tu jest właśnie pies pogrzebany. Bo wielu z nas często zapomina, że odchudzanie jest najskuteczniejsze, gdy nadwagę atakuje się z dwóch stron: dostarczając mniej i spalając więcej kalorii.
Bywa też tak, że ktoś, kto zaczyna biegać, żeby schudnąć, paradoksalnie po paru tygodniach biegania... przybiera na wadze. Dlaczego? Bo zaczyna jeść więcej niż dotychczas. Częściowo dlatego, że odczuwa większy głód, a częściowo dlatego, że myśli sobie: „E tam, przecież biegam, to chyba muszę jeść?”.
Albo, sięgając po trzeciego pączka, kalkuluje: „Jutro pobiegam trochę dłużej i go spalę”. Niestety, następnego dnia już o tym nie pamięta i wcale nie wydłuża treningu. Jeżeli jednak zwiększysz intensywność treningu i zmniejszysz ilość dostarczanych kalorii, sukces w walce z nadwagę masz gwarantowany. Oto kilka dodatkowych zasad, które pomogą Ci pozbyć się nadprogramowej wagi.