Możesz nie biegać kilka miesięcy albo kilkanaście lat, ale kiedy założysz buty biegowe, po prostu wiesz, co masz robić. Nie musisz od nowa uczyć się chodzić. Nikt nie trzyma Cię za rękę i nie upadasz na cztery litery na pierwszej nierówności.
Żadna przeprowadzka, problemy zdrowotne, ślub, ciąża czy zmiana pracy nie wymażą z Twojej pamięci umiejętności biegania, nawet jeśli na długo wymazały się marzenia o realizacji planów treningowych. Powrót do biegania po długiej przerwie nie do końca oznacza zaczynanie od zera (nawet jeśli czujesz, że sapiesz, jęczysz i stękasz jak dawniej).
Mało tego, może to być powrót w wielkim stylu. Organizm, kiedyś już oswojony z wysiłkiem, w przyspieszonym tempie wraca do formy. Bo mięśnie, oprócz tego, że ciężko pracują, to jeszcze pamiętają, jakie rozrywki im fundujesz na treningach (kiedy robię interwały, czuję, jak krzyczą: „Nie zapomnimy Ci tego!”).
Chociaż nogi nie mają swojego rozumu, to potrafią wiele znieść, czasem się zbuntować, no i są pamiętliwe. Skorzystaj z wiedzy naukowców rozkładających na czynniki pierwsze temat pamięci mięśniowej i zobacz, jak możesz ją wykorzystać, żeby zrobić spektakularny come back na trasy, a nie na kanapę.
Powrót do przeszłości
Niedyspozycje zdrowotne (odpukać), urlopy rodzicielskie lub leczenie kryzysu wieku średniego w szkole surfingu na Tahiti (oby!) – te i inne szczęścia oraz nieszczęścia chodzą po ludziach. Padło na Ciebie? Możesz sobie spokojnie odpoczywać, pod warunkiem że przed wakacjami nie obijasz się na treningach.
Każdy postawiony krok zapisuje się w banku pamięci mięśniowej. Zbieranie takich treningowych zaskórniaków przyniesie zyski, kiedy wrócisz na biegowe ścieżki.
„Im bardziej utrwalasz sobie aktywność teraz, tym dłużej możesz polegać na pamięci swoich mięśni” – zapewnia dr n. med. Amadeus Mason, który na co dzień ma do czynienia z muskułami amerykańskich sportowców.
Odtwarzanie fizjologicznego schematu to jedno, ale skoro biegasz, to wiesz, że sporo ma tu też do powiedzenia głowa. Mechanizm ten jest stary jak rodzaj ludzki: powrót do aktywności, szczególnie tej lubianej, jest dużo mniej przytłaczający i łatwiejszy do ogarnięcia, niż gdy robimy to za pierwszym razem. Najtrudniejszy jest pierwszy krok – potem szybko (często za szybko) uznajemy, że opanowaliśmy temat.