Apetyt rośnie w miarę biegania. Marzymy najpierw o tym, by nie wyzionąć ducha podczas 3-minutowego biegu, bezpośrednio potem chcemy biec bez przerwy pół godziny, za chwilę przebiegamy nasze pierwsze 10 km i szykujemy się myślami do startu w półmaratonie.
Zanim na dobre zaczęliśmy trenowanie, już stawiamy sobie za cel pokonanie 42,195 km. I często ilość pokonanych kilometrów przestaje przekładać się na ich jakość… Tymczasem postępy na najdłuższych dystansach wymagają niekiedy powrotu do korzeni i odnalezienia dwóch pomijanych składowych: Sz i Ś, czyli Szybkości i Świeżości.
Te cechy drzemią w każdym z nas, mimo że włókien szybkokurczliwych w mięśniach z wiekiem nam ubywa, a po ciężkim dniu w pracy mamy już tylko siłę człapać po osiedlu. Jak rozbudzić w sobie gepardzią szybkość i dziecięcą świeżość?
Jednym z lepszych sposobów jest przygotowanie się do startu na trochę krótszym dystansie - 5 km. Według wielu teoretyków sportu 5000 metrów to dla zawodników najkrótszy odcinek długodystansowy. I może dlatego jeden z trudniejszych. Liczy się na nim zarówno wytrzymałość ogólna, wytrzymałość specjalna (tempowa), jak też pierwiastek szybkości. Najlepsi na świecie pokonują 5 km dość szybko: grubo poniżej 13 minut (mężczyźni) i niewiele ponad 14 minut (kobiety).
Średnia prędkość oscyluje więc odpowiednio wokół 2:30 min/km i 2:50 min/km. Spróbujcie przejechać w takim tempie 15 minut na rowerze. Podpatrywanie treningu zawodowców może nam pomóc w zbliżeniu się do pokonania własnych barier prędkościowych i wrzucenia wyższego biegu, nawet jeśli mamy już swoje lata. Musimy jednak zredefiniować swoje podejście do treningu i pamiętać, że 5 km to dystans, w którym nie ma dróg na skróty.
Poniżej mamy dla Was 5 obowiązkowych lekcji, wraz z pracami domowymi do odrobienia. Obecność obowiązkowa, pilnie się uczcie, a pobiegniecie na piątkę… z plusem!