Biegacze funkcjonują jak w zegarku. Często dosłownie, bo niemal się z nim nie rozstają. Nie ma co wpadać w sekundową paranoję, ale warto mieć czas po swojej stronie. Dla dobra własnego zdrowia, sylwetki i formy, rozplanuj go jak najlepiej i nie trać ani jednej cennej minuty.
To, co świetnie działa rano, nie musi się sprawdzać wieczorem. To, co warto robić po biegu, może nie mieć sensu przed treningiem. Na przykład miska makaronu z sosem wieczorem zamieni się w fałdkę tłuszczu w talii, ale zaserwowana w porze lunchu stanie się paliwem dla rakiet w Twoich nogach na treningu.
Zobacz, jak rozplanować podstawowe zadania biegacza, żeby czerpać z nich maksimum korzyści.
Idealny dzień biegacza
Kiedy na trening?
Niektóre badania wskazują, że najefektywniejszy trening biegowy powinien się odbywać w porze popołudniowej (czyli akurat wtedy, gdy pracujemy lub stoimy w korku w drodze do domu). Na szczęście dowiedziono też, że postępy możemy osiągać, trenując o każdej porze, o ile robimy to regularnie. Konsekwentne trzymanie się jednej pory treningów sprawi, że organizm będzie gotowy w tym czasie do intensywnego wysiłku.
Poza naszą fizjologią, na porę treningów powinny mieć wpływ także inne czynniki, jak temperatura, wilgotność, ilość pyłów czy spalin samochodowych w powietrzu o danej porze dnia. Ale najczęściej to praca, rodzina czy pogoda decydują o tym, kiedy wychodzimy pobiegać. Tak naprawdę każda chwila jest dobra na trening, chociaż nie na każdy. Wiele też zależy od Twojego celu.
Dla kondycji serca najlepszy jest wieczór. Może to być wieczór na siłowni, bo między godz. 17 a 19 mięśnie mają najwięcej mocy. Dla rannych ptaszków: joga lub długi, spokojny bieg (wtedy temperatura ciała jest niższa, organizm wolniej się przegrzewa i męczy). Około południa osiągasz szczyt skupienia i precyzji, więc na partię tenisa najlepiej umów się przed obiadem.