Trenowanie prędkości z pozoru jest proste jak drut - żeby biegać szybko, trzeba mocniej przebierać nogami na treningach. Biegacze jednak na same słowa „tempówka” i „interwały” wzdragają się jak na wizytę u teściowej lub dentysty. Myślisz pewnie: „Będzie bolało”.
Szybkie bieganie wcale nie musi być jednak nieprzyjemne: wystarczy dopasować obciążenia do aktualnych możliwości. Warto przyspieszyć, bo większe obroty nauczą Twoje ciało efektywniej wykorzystywać mleczan jako paliwo. Przyzwyczaisz mięśnie do pracy bez tlenu i poprawisz mechanikę biegu. Pokonasz bariery psychiczne, a w końcu odczuwany wysiłek w czasie szybszych sesji okaże się mniejszy.
Kiedy biegasz szybciej, zaczynasz palić więcej kalorii, a ten stan utrzyma się jeszcze długo po treningu. Naukowcy z Appalachian State University’s Human Performance Laboratory odkryli, że sportowcy, którzy ćwiczyli intensywnie przez 45 minut, przyspieszali metabolizm aż do 14 godzin, spalając wówczas o 37% więcej kalorii niż tradycyjnie podczas spoczynku. O tym, że szybkość jest nieodłącznym elementem treningu, przekonują zawodowcy, dla których wiąże się to z walką o minima na główne imprezy i wyśrubowane rekordy.
„Nad szybkością pracuje się cały czas, na każdym etapie przygotowań – mówi Krystian Zalewski, wielokrotny medalista MP i młodzieżowych mistrzostw Europy na 3000 m przez przeszkody. – Kiedy buduję bazę, w trening wplatane są akcenty szybkościowe. Prędkości systematycznie wzrastają, tak by w okresie bezpośrednich przygotowań biegać w tempie startowym”.