Oczywiście da się biegać, nie pracując specjalnie nad poszczególnymi grupami mięśni, ale dotrzesz do mety w dużo lepszym stanie, jeśli do swojego grafiku włączysz ćwiczenia oporowe. Nie samym bowiem połykaniem kilometrów biegacz żyje. Trochę popracuj w domu nad siłą, a zobaczysz, że potem na trasie wystrzelisz jak z procy.
Podczas jednego kroku w czasie biegu stawy muszą wytrzymać obciążenie równe od dwóch do czterech wartości masy Twojego ciała. Spróbuj spuścić sobie na palce tylko 2-kilogramowy młotek, a zrozumiesz, przez co przechodzą Twoje kolana, biodra czy kostki. Możesz oczywiście spalić trochę tkanki tłuszczowej, zrzucając nieco kilogramów, ale nadal będzie to sporo.
Co możesz więc jeszcze zrobić, aby zmniejszyć część tego nacisku? Wzmacniaj swoje mięśnie! Ich działanie można porównać do pracy amortyzatorów w samochodzie. Jeśli są sprawne i silne, to jazda jest płynna i komfortowa. Jeśli są słabe lub uszkodzone, to czujesz w kościach każdą dziurę.
Sprawne i silne mięśnie (zauważ, że nie ma tu słowa „wielkie”) chronią tkankę chrzęstną, kości, wiązadła i ścięgna, zmniejszając ryzyko kontuzji. Większa siła to również większa wydajność biegu. Im dłuższe są odległości do pokonania, im więcej podbiegów na trasie, tym ważniejsza staje się muskulatura, której moc pozwala odłożyć na później uczucie zmęczenia.
Wzmocnienie ciała poprawia także Twoją postawę podczas aktywności fizycznej i zwiększa ilość gromadzonego w mięśniach glikogenu, dzięki czemu masz więcej energii.