W idealnym świecie nic nie zakłócałoby Twojego pożycia z bieganiem. Niestety, w zaganianej rzeczywistości o Twoją uwagę walczą nowo narodzone dzieci, nadgodziny w pracy i znajomi, którzy upominają Cię, że zapomnieli, jak wyglądasz. Do tego dochodzą dodatkowe kilogramy po zimie, które nie wiadomo skąd się wzięły, ale przypominasz sobie o nich podczas wiązania butów i na treningu.
Mogła dotknąć Cię epidemia lenius pospolitus, która objawia się utratą zapału. Zdarza się, że sam organizm wysyła Cię na urlop. Badania wskazują, że 1 na 10 biegaczy amatorów w ciągu 3 miesięcy treningu doznaje kontuzji, która wyklucza go na dłuższy czas z biegania. Powody do przerwy można mnożyć, ale tych za powrotem nadal jest więcej.
Na szczęście z bieganiem jest jak z jazdą na rowerze: tego się nie zapomina. Tylko żeby znowu pewnie poczuć się na ścieżce, potrzebujesz mierzyć siły na zamiary. Powoli odbudowuj sylwetkę i sprawność. Tygodnie czy miesiące nic nierobienia odbiją się: będziesz czuć się nieswojo, a nawet ociężale. Pamięć mięśniowa jednak nie pozwoli, żeby taki stan długo się utrzymał. Wystarczy ruszyć z miejsca. Zatem na co czekasz?
Wróć do sił
Przerwa od biegania z powodu kontuzji jest najbardziej bolesna. I nie chodzi tu o cierpiące ciało. Serce krwawi, kiedy chcesz biegać, a masz areszt domowy. Wyciągnij wnioski z wizyty na ławce rezerwowych i rób wszystko, żeby tam nigdy nie wrócić. Kiedy już zaleczysz kontuzję (najlepiej, jeśli zielone światło da Ci lekarz), zacznij lekki trening.
Na początek wystarczy 20-30 minut biegania lub marszobiegu. Trenuj w co drugi dzień. Wydłużaj stopniowo czas biegania co tydzień lub co dwa tygodnie. Twoim przewodnikiem jest tutaj samopoczucie. Jeśli czujesz się gorzej, odpuść lub zmniejsz obciążenia.