W zasadzie istnieją 3 metody podejścia do techniki biegania. Pierwsza zakłada, że skoro bieganie jest naturalne, to i technika jest zakodowana w genach i wszyscy mają prawo biegać tak, jak im na to pozwala ciało.
Druga przyjmuje, że każdy, ze względu na unikatową budowę anatomiczną, powinien mieć dobraną własną technikę biegu, a jej optymalizacja może się odbywać tylko pod okiem wykwalifikowanego trenera.
Trzecia metoda to podejście idealistyczne. Według niej istnieje coś takiego jak idealna technika i bez względu na biegacza każdy powinien do niej dążyć.
Gdzie leży prawda? Niedługo po tym, jak Ryan Hall został pierwszym w historii białym człowiekiem, który pokonał półmaraton poniżej godziny (osiągając w 2007 roku w Houston rezultat 59:43), fizjologowie, biomechanicy i trenerzy zaczęli głośno mówić o jego technice biegu.
Amerykanin, który ma na swoim koncie również znakomity czas na dystansie maratońskim (2:04:58 w Bostonie, w roku 2011), stał się obiektem analiz trójwymiarowych, bohaterem filmów poklatkowych i żywym synonimem pięknego ruchu. Jego bieg był według dziennikarzy sportowych „studium minimalizmu”, „ideałem płynności i rytmu – naturalnym i nieskazitelnym”. Sporo komplementów jak na jednego skromnego chłopaka, który przebojem wdarł się do czołówki światowego maratonu.
W kwietniu 2010 roku dwóch młodych podopiecznych Petera Larsona, biologa ewolucjonisty (i maratończyka z zamiłowania) z New Hampshire, wybrało się z niezwykle szybką kamerą na 28. kilometr trasy maratonu w Bostonie. Uczony czuł, że dopiero wysokiej jakości sprzęt wideo jest w stanie zarejestrować coś, co w literaturze fachowej było dotychczas obarczone dużym błędem obserwacyjnym.
Przed 30. kilometrem trasy w Bostonie Ryan Hall biegł już samotnie, za czołową grupą czarnoskórych zawodników. Odtworzenie nagrania z kamery z prędkością 300 klatek na sekundę pozwoliło na niezwykle szczegółową analizę faz jego kroku biegowego. W zwolnionym tempie Hall zdaje się szybować. Korpus, lekko pochylony do przodu, nie porusza się na boki. Plecy proste, ręce zgięte pod kątem prostym w łokciach, dłonie lekko zaciśnięte.
Wideo Petera Larsona z biegu Ryana Halla
Amerykanin ląduje na śródstopiu, nie na pięcie, chociaż, prawdę mówiąc, trudno dokładnie określić, w którym momencie stopa bierze na siebie ciężar całego ciała. Proces uderzenia o podłoże jest tak płynny, że trudno go nawet rozłożyć na składowe. W tym czasie druga noga swobodnie zostaje za ciałem, aż do momentu podciągnięcia do przodu (nie do góry).