Pierwsze dni nowego roku to fitness kluby pękające w szwach od zmotywowanych osób. Ale już pod koniec stycznia frekwencja spada i sytuacja wraca do normy. To dowodzi, że postanowienia noworoczne mają krótką datę ważności – pierwsze trudności i lądują na śmietniku.
77% Polaków robi postanowienia noworoczne. Tylko 8% je realizuje (statystyki instytutu badań rynkowych).
Podobnie bywa z wyzwaniami biegowymi, zwłaszcza tymi długoterminowymi, jak przygotowania do maratonu lub połówki. Zdarzy się choroba, lekka kontuzja, nadgodziny w pracy, jakiś wypad rodzinny i Twoja rutyna treningowa ulega zaburzeniu.
Potem, zamiast do niej wrócić, odpuszczasz zawody lub startujesz bez przygotowania. Nie musi tak być. Przerwy to coś normalnego. Nawet zawodowcom ciężko wykonać plan od początku do końca bez korekt.
Jeśli wypadł Ci tydzień, a wcześniej przez 4-6 tygodni wszystko szło idealnie, spokojnie możesz wrócić do realizowanego programu. Przy przerwach trwających 10-14 dni i dłużej trzeba jednak wdrożyć plan porządków.
Po problemach z rutyną treningową wracasz…
6 tygodni przed zawodami
Twoim celem jest przywrócenie dynamiki nogom i praca nad wytrzymałością bez zajeżdżania się w trupa. Przez pierwsze dwa tygodnie od powrotu skróć każdy swój bieg w tygodniu o 1-2 km. Jeszcze za wcześnie też na wystawianie się na próbę mocnego tempa. Biegnij o 15-30 sekund wolniej niż przed przerwą.
Spróbuj zrealizować w pełni długie wybiegania. Jeżeli okaże się, że dystans jest za trudny, podziel go na dwa treningi w ciągu dnia, oddzielone od siebie przynajmniej 4-godzinną przerwą. Po dwutygodniowej kwarantannie zacznij realizować pozostałe treningi z planu przygotowań do startu.