Nadmierne napięcie zginaczy bioder i pasma biodrowo-piszczelowego jest skutkiem ubocznym siedzącego stylu życia, który przez pandemię wszedł na jeszcze wyższy poziom. Zginacze bioder są grupą mięśni, które unoszą kolano. Należą do niej mięsień biodrowo-lędźwiowy, biodrowy, naprężacz powięzi szerokiej, prosty uda. Pasmo biodrowo-piszczelowe (ang. ITB) jest z kolei częścią powięzi przebiegającą po bocznej stronie uda: rozpoczyna się przy miednicy, a kończy tuż pod kolanem.
Mięśnie bioder i powięź uda adaptują się do przyjmowanej przez nas najczęściej pozycji. Pozostają więc stale przykurczone i napięte, a my nie dajemy im zbyt wiele okazji, by je rozciągnąć i przywrócić pełny zakres, więc w końcu możemy stracić umiejętność osiągania go. W konsekwencji miednica zwiększa przodopochylenie przy prostowaniu biodra, a to przenosi się na kręgosłup i mięsień pośladkowy wielki, który nie może pracować w pełnym zakresie.
Skutkiem jest nie tylko spadek mocy naszego biegowego kroku, ale też przeciążenia, które można boleśnie odczuć w plecach. Zbyt napięte zginacze bioder powodują też nadmierną rotację wewnętrzną nogi – za pozycję kolana nad stopą odpowiadają mięśnie: zginacze biodra i pośladkowe średnie. Jeśli tracą balans, konsekwencją jest nadmierna pronacja stopy. To pasmo nieszczęść przerwać może dobre rozciąganie.