Połowa biegaczy wykonuje trening szybkościowy przynajmniej raz w tygodniu. Taki właśnie trening daje lepszą prędkość startową, spritnerski finisz, podnosi próg zakwaszenia i obniża tętno spoczynkowe.
"Nie sposób wyobrazić sobie szkolenia w wielu dyscyplinach sportu bez podstaw przygotowania szybkościowego" - zaznacza Tadeusz Osik, były trener kadry olimpijskiej polskich sprinterów, współautor poradnika "Trening w biegach sprinterskich".
Jednak aż 22% Czytelników Runner's World, jak wynika z przeprowadzonych przez nas badań, nie wykonuje treningu szybkościowego w ogóle. Każdy, kto spróbował tego chociaż raz, wie, jaka może być tego przyczyna - to po prostu boli. Dobra wiadomość jest jednak taka, że nie będzie tak boleć, jeżeli zaczniemy biegać w granicach naszej najlepszej prędkości cały rok, tak jak robią to profesjonaliści.
"Jeżeli nie mamy czasu, aby zgodnie z przyjętymi zasadami ćwiczyć co najmniej 3 razy w tygodniu po 45-60 minut, to warto skrócić trening, wykonując sprinty - zapewnia Mikołaj Plackowski, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu i instruktor Poland Running Academy. Specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących wpływu ćwiczeń fizycznych na poprawę sylwetki i kondycji. Biega w maratonach. - Ta naturalna forma ruchu znana jest nam wszystkim od dziecka i chyba dlatego została przez wielu zapomniana. Sprinty mogą zrobić naprawdę wiele dobrego dla naszego zdrowia, kondycji i wyglądu".
Utrzymywanie startowych prędkości w treningu przez cały rok może być przydatne również biegaczom amatorom, którzy muszą żonglować między wypełnionym startami kalendarzem, pracą, obowiązkami rodzinnymi i codzienną bieganiną. Jeśli ktoś potrzebuje fizjologicznego wytłumaczenia potrzeby takich treningów, to może przekona go fakt, że poprawiają one próg anaerobowy, czyli zdolność organizmu do biegania bez tlenu, używając kwasu mlekowego jako paliwa, zanim zbyt duże jego ilości we krwi spowodują uczucie zmęczenia. Rezultat? Nasz organizm przyzwyczaja się do specyfiki startów bez udziału w zawodach.
Drogi do celu
Istnieje wiele teorii mówiących o tym, który trening szybkościowy działa najlepiej. Wszystkie metody treningowe są tak skonstruowane, żeby przygotować nas do najlepszej prędkości dokładnie na czas zawodów, ale poszczególne szkoły wprowadzają trening prędkościowy w różnym momencie przygotowawczym.
W Australii tradycyjnie wielu miejscowych trenerów lekkoatletyki stosuje systematyczną metodę, dzieląc programy biegowe na trzy główne fazy. Najpierw jest faza ogólna przygotowań, w trakcie której biegacze pracują na poziomie 70-75% VO2max, aby zbudować próg mleczanowy oraz solidną bazę biegową. Później jest budowanie siły oraz techniki, po czym następuje przygotowanie do zawodów. W tej fazie chodzi o to, aby osiągnąć szczyt prędkości oraz siły dokładnie w dzień zawodów.